W 14. kolejce LOTTO Ekstraklasy Korona Kielce wygrała na wyjeździe z Zagłębiem Lubin. W 73. minucie gola dla kielczan strzelił Matej Pucko.
W Lubinie zmierzyły się zespoły, które liczyły na przełamanie złej passy. Udało się to Koronie, która po trzech meczach bez wygranej, okazała się tym razem lepsza od rywala. Zagłębie natomiast przedłużyło swoją passę meczów bez zwycięstwa do sześciu.
W tygodniu poprzedzającym mecz z Koroną doszło do zmiany trenera w Zagłębiu. Mariusza Lewandowskiego zastąpił Holender Ben van Dael, ale na grę drużyny się to nie przełożyło. Miedziowi grali na własnym stadionie, ale to kielczanie od początku byli stroną dyktującą warunki na boisku.
Piłkarze z Kielc wysoko podchodzili pod rywali, agresywnie atakowali już na połowie rywali i nie pozwalali na rozgrywanie piłki w środku pola. Środkowi pomocnicy Zagłębia praktycznie byli niewidoczni, bo piłka latała nad ich głowami, a działo się tak dlatego, że naciskani pressingiem obrońcy gospodarzy kopali ją do przodu, aby tylko oddalić akcję od własnego pola karnego.
Gra przyjezdnych mogła się podobać i jedyne czego brakowało, to skutecznego wykończenia. W pierwszej połowie Korona była najbliżej zdobycia gola po dośrodkowaniu aktywnego Mateusza Możdżenia. Najpierw w idealnej sytuacji Ivan Marquez tak uderzył głową, że wyszło z tego podanie do Elia Soriano, ale ten również źle trafił w piłkę. Na koniec Patryk Tuszyński tak wybijał futbolówkę, że trafił nią w słupek.
Później dwie okazje do zdobycia gola miał Możdżeń. Najpierw źle trafił w piłkę w polu karnym, a za drugim razem chybił z 16 metrów.
Lubinianie odpowiedzieli praktycznie tylko jedną sytuacją. Po dośrodkowaniu z lewej strony Matthias Hamrol piąstkował piłkę pod nogi Damjana Bohara. Słoweniec uderzył mocno, ale w środek bramki i golkiper Korony nie miał problemu z obroną.
Po zmianie stron obraz gry się zmienił, a to za sprawą Zagłębia. Lubinianie na agresywny pressing rywali zaczęli odpowiadać tym samym i ciężar gry został przesunięty na środek boiska. Było dużo walki, ostrych starć, ale pod bramkami działo się niewiele.
W miarę upływających minut zaczęła zarysowywać się przewaga gospodarzy. Lubinianie dłużej utrzymywali się przy piłce i częściej gościli pod polem karnym rywali. Bramkarz gości nadal był jednak bezrobotny, bo z ataków Zagłębia nic nie wynikało. Brakowało im płynności, tempa, a przede wszystkim dokładności.
Korona wyprowadzała kontry i po jednej z nich przed polem karnym sfaulowany został Marcin Cebula. Do piłki podszedł Łukasz Kosakiewicz. Uderzył mocno, ale Dominik Hładun zdołał odbić piłkę. Jako pierwszy przy biernej postawie lubinian dopadł do niej Matej Pucko i pewnie trafił do siatki.
Od tego momentu przyjezdni koncentrowali się już praktycznie na defensywie i urywaniu cennych minut. Zagłębie miało piłkę, ale mimo że do końca pozostawał ponad kwadrans, ani razu poważnie nie zagroziło bramce Korony. Raz pomysłowo prostopadle zagrał Filip Starzyński, ale jako pierwszy do piłki doszedł Matthias Hamrol. Kilka chwil później rozgrywający Zagłębia strzelał z dystansu, ale piłka poszybowała na trybuny. To było wszystko, co lubinianie zaprezentowali próbując doprowadzić do remisu.
Po końcowym gwizdku, kiedy piłkarze Korony na środku boiska świętowali wygraną, zawodnicy Zagłębia pod trybuną najzagorzalszych swoich fanów byli mocno rugani, a niektórzy z nich oddali meczowe koszulki.
PO MECZU KGHM ZAGŁEBIE LUBIN – KORONA KIELCE POWIEDZIELI:
Gino Lettieri (trener Korony):
– Nie oglądaliśmy dzisiaj wyjątkowo ładnego meczu. W pierwszej połowie zagraliśmy bardzo dobrze taktycznie. Przeciwnik nie miał ani jednej okazji, a za to my mieliśmy kilka i mogliśmy zdobyć gola. Gdybyśmy nie tracili tak szybko piłek, które przechwytywaliśmy, to by była nasza najlepsza połowa w tym sezonie. Widzieliśmy dzisiaj dwa zespoły, które nie były zadowolone ostatnimi wynikami. Na końcu zwyciężyła taktyka i walka, którą podjęliśmy. Wiemy jednak, że musimy grać lepiej. Trzy zdobyte punkty są bardzo cenne i bardzo jesteśmy zadowoleni ze zwycięstwa na wyjeździe. W przerwie zmieniłem Mateusza Możdżenia i to nie była łatwa decyzja. To było spowodowane żółtą kartką, którą już miał Mateusz. W pierwszej połowie to był nasz najlepszy pomocnik. Nie chcieliśmy podjąć ryzyka, bo już po tej kartce sfaulował zawodnika i baliśmy się, że po kolejnym przewinieniu może zostać wyrzucony z boiska.
Ben van Dael (trener Zagłębia):
– Miałem cztery treningi z drużyną, aby przygotować się do meczu. Zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy. Rozmawialiśmy, analizowaliśmy i ciężko trenowaliśmy. Zaczynając mecz masz nadzieję, że jest jasne czego uczyłeś swoich zawodników. Mam jednak wrażenie, że w pierwszej połowie zagraliśmy bez odwagi i to uczucie teraz towarzyszy mojemu zespołowi. Nasz rywal grał w innym systemie niż zawsze i możliwe, że nie czuliśmy tego w pierwszej połowie. Największym problemem jest jednak to, że nie robili tego, co zakładaliśmy sobie przed meczem. Moi zawodnicy grali w pierwszej połowie z mniejszą energią, więc powiedziałem im w przerwie, że musimy to zmienić i grać, co sobie zakładaliśmy w defensywie i w ofensywie. W pierwszej połowie połowa chciała grać do przodu, a druga do tyłu i dlatego nie byliśmy kolektywem. W drugiej wyeliminowaliśmy błędy i wyglądało to już lepiej. Mieliśmy większe posiadanie piłki i mam wrażenie, że grała w piłkę wtedy tylko jedna drużyna, ale bez wyniku. Jeden moment kosztował nas stratę trzech punktów. Była kontra, rzut wolny dla Korony i gol. Widziałem tę bramkę i problem polegał na tym, że jeden z naszych piłkarzy zaspał i rywale mieli okazję na dobitkę. Musimy w kolejnych meczach grać, co sobie zakładamy i grać z większą odwagą, bo tego dzisiaj brakowało, zwłaszcza w pierwszej połowie.
KGHM Zagłębie Lubin – Korona Kielce 0:1 (0:0)
Bramka: 0:1 Matej Pucko (73).
Żółta kartka – KGHM Zagłębie Lubin: Sasa Balic, Lubomir Guldan, Maciej Dąbrowski, Patryk Tuszyński, Mateusz Matras; Korona Kielce: Mateusz Możdżeń, Elia Soriano, Ivan Marquez, Marcin Cebula.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa). Widzów 3 063.
KGHM Zagłębie Lubin: Dominik Hładun – Dawid Pakulski (73. Bartosz Kopacz), Maciej Dąbrowski, Lubomir Guldan, Sasa Balic – Damjan Bohar, Adam Matuszczyk (88. Mateusz Matras), Filip Jagiełło, Filip Starzyński, Bartłomiej Pawłowski (81. Władisław Sirotow) – Patryk Tuszyński.
Korona Kielce: Matthias Hamrol – Ivan Marquez, Adnan Kovacevic, Elhadji Pape Diaw – Bartosz Rymaniak, Matej Pucko (79. Piotr Malarczyk), Mateusz Możdżeń (46. Łukasz Kosakiewicz), Oliver Petrak, Zlatko Janjic (65. Marcin Cebula), Michael Gardawski – Elia Soriano.