Dawniej w kryptach i krużgankach, dziś na cmentarzu parafialnym - to miejsca pochówku cystersów z klasztoru w Wąchocku. Ojcowie są w Wąchocku od ponad 800 lat. Byli tu, aż do kasaty zakonu w 1819 roku. Kolejni bracia, którzy odnowili wspólnotę, przybyli z Mogiły pod Krakowem w 1951 roku. To wyjątkowa sytuacja, ponieważ zgodnie z regułą cysterską zakonnicy przez całe życie zostają w tym samym klasztorze.
Brat Albert informuje, że na przestrzeni wieków zmieniały się zwyczaje związane z pochówkiem. Pierwsi budowniczowie klasztorów stosowali zasadę podziału na część dla żywych i zmarłych. Patrząc na wprost na opactwo, po prawej stronie kościoła budowano klasztor, a po lewej wyznaczone było miejsce na cmentarz dla zakonników. Dziś pozostałością tamtego zwyczaju jest zamurowane przejście z lewej strony kościoła. Prawdopodobnie służyło do wynoszenia zwłok zmarłych. Opatów grzebano w kapitularzu, najważniejszym pomieszczeniu klasztoru. Stosowano także zasadę, że zwykli braci chowani byli w krużgankach.
Zmiany przyszły po powrocie cystersów do Wąchocka. Obecnie dla braci przygotowana jest kwatera na cmentarzu parafialnym, spoczywa tam 18 zakonników. W okresie od 1951 roku do czasów współczesnych ze wspólnoty odeszło także trzech opatów. Dwóch z nich pochowanych jest pod kaplicą Krzyża Świętego, a ostatni zmarły opat, ojciec Eustachy, spoczywa z braćmi na cmentarzu.