Pokaz psów myśliwskich, inscenizacja rykowiska oraz koncert sygnalistów – to atrakcje II Hubertusa Ostrowieckiego. Swoje sztandary zaprezentowało sześć kół łowieckich: z Ostrowca Świętokrzyskiego, Opatowa, Ćmielowa, Lipska i Radomia.
Jarosław Zdyb, prezes Koła Łowieckiego „Dzik” w Ćmielowie mówi, że myśliwi niesłusznie są kojarzeni tylko z polowaniami. Podkreśla, że to przede wszystkim troska o zwierzęta, dokarmianie ich w czasie ostrych zim, a także pilnowanie pól, coraz częściej niszczonych przez dziki.
Jacek Wiącek twierdzi, że łowiectwo to jego pasja, która zrodziła się w dzieciństwie. Jako selekcjoner eliminuje z przyrody osobniki chore i najsłabsze. Jak mówi, wśród zwierząt także występują choroby cywilizacyjne, dlatego niezbędna jest kontrola populacji. Myśliwy już po wyglądzie poroża jest w stanie stwierdzić, czy zwierzę jest chore. Dodaje, że teraz największym problemem jest ASF u dzików oraz wścieklizna u lisów. I tu myśliwi zmuszeni są interweniować.
Joanna Szymczuch z Koła Łowieckiego Muflon w Ostrowcu Świętokrzyskim jest jedną z ponad 60 kobiet w województwie świętokrzyskim, które pasjonuje łowiectwo. Dodaje, że nikt z rodziny wcześniej nie miał takiego hobby. Jak mówi, to wynika z miłości do przyrody i chęci kontaktu z nią.
Po uroczystościach na ostrowieckim rynku łowczy udali się na spotkanie szkoleniowo-integracyjne, podczas którego uczestniczyli w wykładzie na temat etyki ochrony zwierząt.