Marek Sawicki nigdy nie powiedział, że rolnicy są frajerami, tylko powiedział dokładnie odwrotnie, że polski rolnik nie będzie frajerem i nie będzie… – mówił podczas debaty Radia Kielce i TVP 3 Kielce Arkadiusz Bąk z PSL.
To jest kłamstwo – zarzucił mu Piotr Żyłka z komitetu Wolność w Samorządzie.
– Ma pan jeszcze parę godzin na proces wyborczy, nie wiem, czy pan to ogarnia, ale może pan spokojnie to zrobić – odpowiedział spokojnie Arkadiusz Bąk.
A wszystko zaczęło się od pytania Piotra Żyłki:
– Jak wiemy, PSL to partia ludowa, czyli rolnictwo i rolnicy, czyli temat, który leży mi bardzo na sercu. Kiedyś dotknęły mnie słowa byłego, na szczęście, pana ministra Sawickiego, i chciałem zapytać jak się Pan odnosi do słów i czy Pan się z nimi utożsamia, że Polscy rolnicy to są frajerzy.
– Popełnił Pan dwa błędy w tym pytaniu. Po pierwsze – ludowe – to nie znaczy rolnicze, wiejskie. Ludowe to znaczy powszechne – odpowiedział Bąk.
– Po drugie: Marek Sawicki nigdy nie powiedział, że rolnicy są frajerami, tylko dokładnie powiedział odwrotnie – że polski rolnik nie będzie frajerem i nie będzie – perorował Bąk.
Gdyby zamiast pouczać kontrkandydata Arkadiusz Bąk sięgnął po Słownik Języka Polskiego, to dowiedział by się, że „ludowy”, wcale nie znaczy powszechny. Pierwsze znaczenie słowa ludowy oznacza „dotyczący wsi i chłopów, a zwłaszcza ich tradycji”, drugie «dotyczący ludu jako grupy społecznej składającej się z robotników i chłopów» i trzecie «przeznaczony dla ogółu społeczeństwa».
To zupełnie co innego niż „powszechny”, które to słowo SJP definiuje:
«dotyczący wszystkich rzeczy, osób, spraw itp.» albo «częsty, ogólnie znany i stosowany».
Natomiast wypowiedź Marka Sawickiego dosłownie brzmiała: „Są frajerami. Ja szanuję biznesmenów, a nie frajerów. Jeśli zaproponowaliśmy już w połowie sierpnia instrument wycofania z rynku, w którym za jabłka proponujemy 27 groszy, a frajerzy wiozą jabłka na przetwórstwo po 12-14 groszy, ich wybór.”