W pierwszej w tym sezonie „świętej, sportowej wojnie” górą zdecydowanie piłkarze ręczni PGE Vive Kielce. Kielczanie pokonali w Orlen Arenie Orlen Wisłę 31:24 (18:10).
Tylko na początku meczu można było mieć nadzieję, że będzie to wyrównane spotkanie, w którym gospodarze podejmą walkę. Wisła prowadziła 3:1, a wyrównany przebieg tego pojedynku mieliśmy do stanu 5:5. Później Vive zdobyło trzy gole z rzędu i wyszło na prowadzenie 8:5. Kolejne minuty to systematyczne powiększanie przewagi przez mistrzów Polski. Po golu Daniego Dujszebajewa kielczanie wygrywali już 14:7. Płocczanie już w tym momencie byli pogodzeni z porażką, nie wykorzystywali nawet rzutów karnych („siódemkę” Daszka obronił Ivić). Do przerwy Vive wysoko prowadziło 18:10.
W drugiej połowie, po skutecznie wykonanym rzucie karnym przez Moryto przewaga kieleckiego zespołu urosła do 10 goli (20:10). Chwilę rozluźnienia w szeregach Vive wykorzystała Wisła, rzucając trzy bramki z rzędu i przewaga stopniała do siedmiu goli (20:13). W kolejnych minutach wszystko wróciło do normy, trzy kolejne gole Vive i znów przewaga 10 goli (23:13).
W końcówce Vive pozwoliło Wiśle na częściowe odrobienie strat. Akcję rzadkiej urody przeprowadzili kielczanie w ostatniej akcji meczu. Po słynnej już akcji zwanej „wrzutką” piłka trafiła na skrzydło do Fernandeza, Hiszpan w wyskoku spróbował „wkrętki”, która znalazła drogę do siatki. Ostatecznie, Vive po bardzo jednostronnym pojedynku pokonało Wisłę 31:24.
Po meczu powiedzieli:
– Od początku do końca wszystko nam wychodziło. Cały czas bez większych kłopotów kontrolowaliśmy wynik. Wykorzystaliśmy tę niepewność, który ma Wisła Płock po ostatnich przegranych meczach. Oczywiście cały czas graliśmy z szacunkiem do rywala – podsumował Talant Dujszebajew.
– Wygrana jest wygraną i za to są punkty. Tu nie chodziło o jak największą różnicę bramek, bo to jest liga i nie ma rewanżu w naszej hali. W drugiej połowie graliśmy już spokojnie, kontrolowaliśmy wynik. W każdym meczu ligi polskiej mamy dwa cele: wygrać i żeby wszyscy byli zdrowi, bo nasze kłopoty kadrowe w tym sezonie są już doskonale znane. Oczywiście wiemy, że w Płocku są problemy, ale to nas kompletnie nie interesowało. Patrzyliśmy an siebie i przed meczem była pełna koncentracja – podsumował Michał Jurecki.
Orlen Wisła Płock – PGE VIVE Kielce 24:31 (10:18)
PGE VIVE: Cupara, Ivić – Jachlewski 5, Fernandez 3, Jurecki 2, D. Dujszebajew 3, Cindrić 3, A. Dujszebajew, Lijewski 2, Janc 3, Moryto 9 (7), Karalek 1, Aginagalde.
Orlen Wisła: Borbely, Wichary, Morawski – Krajewski 5, Mihić, Racotea, Obradović 2, Tarabochia 1, Moya, Zdrahala 2 (1), De Toledo 1, Daszek 7 (2), Góralski, Sulić 3, Żabić 2 (2), Piechowski 1.
Karne: Orlen Wisła: 5/7, PGE VIVE: 7/7.
Kary: Orlen Wisła: 12 minut, PGE VIVE: 14 minut
Sędziowali: Krzysztof Bąk, Kamil Ciesielski (Zielona Góra).
Widzów: 3500.