Przy ulicy Zagnańskiej nie powinny być budowane nowe mieszkania – taką opinię wyrazili kandydaci startujący w wyborach z komitetu Bogdana Wenty. Ich zdaniem, zaburzy to… koncepcję rozwoju przemysłowej części miasta. Prywatny deweloper zamierza postawić apartamentowiec w miejscu po dawnej chłodni. W tej okolicy nie ma dużych zakładów przemysłowych, dominują tam sklepy wielkopowierzchniowe i magazyny.
W piątek była chłodnia stała się też tłem konferencji prasowej Bogdana Wenty. Eurodeputowany PO i kandydat na prezydenta Kielc stwierdził, że głównym celem jego stowarzyszenia jest tworzenie nowych terenów inwestycyjnych. Mówił, że będzie to możliwe, jeśli całe miasto będzie pokryte planami zagospodarowania przestrzennego.
– W przypadku Kielc pokrycie planami zagospodarowania przestrzennego wynosi około 18 procent. Powoduje to pewien chaos inwestycyjny, powodujący często problemy z pozyskaniem inwestorów zewnętrznych, którzy zamiast Kielc, mogą wybrać między innymi gminy ościenne, gdzie takie plany są zapewnione – dodaje.
Artur Hajdorowicz z Wydziału Rozwoju i Rewitalizacji w kieleckim ratuszu przyznaje, że około 20 procent miasta, czyli ponad 2 tysiące hektarów jest objęte planami zagospodarowania. Zaznacza jednak, że plany trzeba robić tam, gdzie są potrzebne, bo gmina, albo kapitał prywatny chce inwestować.
– Nie ma żadnych standardów dotyczących pokrycia powierzchni miasta planami. Takie jest stanowisko Związku Miast Polskich i my w Kielcach też mamy takie stanowisko. Kolorowe mapy, które wiszą na ścianach, a ich założenia nie są realizowane, bo nie ma na to pieniędzy, są szkodliwe – dodaje dyrektor.
Jego zdaniem, zapas planów na funkcje gospodarcze wystarczy na 70 lat, pod zabudowę jednorodzinną na 60 lat, a pod wielorodzinną na około 20 lat.
Artur Hajdorowicz dodaje, że w Kielcach około 25 procent gruntów w granicach miasta to lasy, dlatego procentowe ocenianie pokrycia planami nie jest rzetelne.