W Ostrowcu odbyły się uroczystości upamiętniające ofiary zbiorowej egzekucji na tamtejszym rynku. 30 września, 76 lat temu, hitlerowcy powiesili 29 mężczyzn. Trzydziesta ofiara nazistów zmarła po brutalnych przesłuchaniach w areszcie.
Jak mówi historyk Karol Wójcik, pomordowani należeli do ostrowieckiej elity, byli to: przedsiębiorcy, kupcy, nauczyciele czy wojskowi.
– To wydarzenie było zemstą za akcję podziemia niepodległościowego, która polegała na wysadzeniu mostu na Kamiennej na Romanowie. Można powiedzieć, ze to wydarzenie jest naszym małym Katyniem – mówi historyk.
W corocznych uroczystościach udział brały rodziny, a także samorządowcy i mieszkańcy miasta. Andrzej Kamiński jest wnukiem Stanisława Saskiego, który zginął w wieku 56 lat. Śmierć dziadka znacząco wpłynęła na losy rodziny, ale też miasta. – Był współwłaścicielem Browaru Saskich w Ostrowcu. Po jego śmierci wszystko po wojnie się rozsypało, rodzina była zmuszona wyjechać – mówi. Wierzy, że gdyby dziadek żył, inaczej wyglądałoby jego życie. Andrzej Kamiński jest wdzięczny, że w Ostrowcu pamięta się o ofiarach hitlerowców. Ma nadzieję, ze ta pamięć nigdy nie zostanie zatarta.
W kolegiacie pw. Michała Archanioła odprawiona została msza w intencji ofiar zbrodni sprzed 76 lat. Następnie na rynku zebrała się duża grupa mieszkańców. Wśród nich była Bożena Piątak. Jak mówi, jako ostrowczanka interesuje się historią miasta i uważa, że wiadomości o tamtych wydarzeniach należy przekazywać młodym pokoleniom. – Aby wiedzieli, co się działo, gdy nas zabraknie – mówi.
Najmłodszą ofiarą tej zbrodni był 19-letni harcerz Szarych Szeregów, zatrudniony w centrali telefonicznej huty, Tadeusz Gryglewicz. Jeden z aresztowanych farmaceuta Henryk Widmański nie przeżył brutalnych przesłuchań podczas śledztwa.