Dzisiaj po raz pierwszy obchodzone jest Święto Wojsk Obrony Terytorialnej. „Zawsze gotowi, zawsze blisko” – to hasło świętokrzyskiej brygady. O dotychczasowych doświadczeniach i przyszłości formacji rozmawiamy z pułkownikiem Arturem Barańskim, dowódcą 10. Świętokrzyskiej Brygady WOT.
Marcin Różyc: Po poligonie w Nowej Dębie, po przysiędze w Kielcach, można już chyba powiedzieć więcej o 10 Brygadzie WOT. Kim są jej żołnierze?
Płk. Artur Barański: – Przekrój społeczny kandydatów, którzy stali się żołnierzami jest podobny do tych, którzy służą w WOT na terenie całego kraju. W Polsce służy już ponad 13 tys. żołnierzy. W ponad 30 procentach to osoby z wyższym wykształceniem. Służą u nas dyrektorzy szkół, prezesi dużych firm, samozatrudniający się przedsiębiorcy oraz studenci.
Dlaczego wstąpili do WOT – jakie były ich najczęstsze motywacje?
– Motywacje są różne. Najważniejszą dla mnie jest to, że chcą się troszczyć o obronę Ojczyzny. Ponadto w grę wchodzi również pomoc społecznościom lokalnym, czyli „mieszkam w gminie, miasteczku czy wiosce i chcę mieć wpływ na jej bezpieczeństwo”. Występują też inne motywacje. Jest wiele osób, które przychodzą do brygady, aby rozwijać swoje zainteresowania np. strzeleckie, ale także taktyczne.
Uczestnicy kursu mówią, że WOT to nie jest zabawa w wojsko, ale regularne przygotowania do służby, w oparciu o doświadczenia żołnierzy misji zagranicznych, „specjalsów” i zawodowców z innych jednostek.
– Pierwszy etap przygotowania do szkolenia „terytorialsów” polegał na tym, że przez siedem – osiem miesięcy trenowaliśmy instruktorów. Nie wzięliśmy ich z powietrza, to żołnierze zawodowi z innych jednostek wojsk operacyjnych i z terenu całej Polski. Ich doświadczenie było różne, ale mamy również osoby, które były na misjach zagranicznych i różnego rodzaju szkoleniach i kursach. Oni zostali teraz „terytorialsami” i szkolą naszych żołnierzy na 8 i 16-dniowych szkoleniach. Dzięki temu dzielą się swoją wiedzą. Jeżeli kursanci mówią, że to nie jest zabawa w wojsko to ja się bardzo cieszę, ale także mam taką świadomość.
W porównaniu z wojskiem, które znają ci, którzy mieli do czynienia z nim jeszcze kilka, kilkanaście lat temu – zmiany są kolosalne. Zarówno w podejściu do szkolenia, jak i w traktowaniu żołnierzy. Począwszy od ćwiczenia realnych sytuacji na polu walki, świadomości wykonywania ćwiczeń, złagodzenia języka, aż do szacunku do żołnierzy – to wszystko uległo pozytywnej zmianie.
– To jest zmiana, która nastąpiła w samej formacji Wojsk Obrony Terytorialnej. Właśnie poprzez inne podejście do programów nauczania w WOT, które mają podobną tematykę do wojsk operacyjnych. Podejście do kształcenia idzie z duchem czasu. Nie możemy zatrzymać się na tym, co było 10-20 lat temu. Kultura szkolenia i zachowania jest lepsza, co wynika z tego, że cała formacja bardzo się rozwija.
Zmianie uległo umundurowanie i uzbrojenie, które wzbudza największe emocje. Dobrym przykładem są mundury z inteligentnych tkanin, dostosowanych do pogody, które nie są kolejną przeszkodą dla żołnierza, ale pomocą w różnych sytuacjach.
– Nowoczesny mundur, który w tej chwili noszą żołnierze WOT nie różni się niczym od mundurów noszonych w wojskach operacyjnych. Z własnego doświadczenia mogę kolokwialnie powiedzieć, że „robią robotę”. Latem – materiały są oddychające i przewiewne, a w zimę można się dodatkowo doposażyć. Umundurowanie jest na wysokim poziomie i można w nim spokojnie ćwiczyć i zbierać pierwsze wojskowe szlify.
Karabiny GROT, które debiutują w WOT, wzbudzają dużo emocji. Jak są oceniane? Czy poligon pozytywnie weryfikuje ich przydatność dla WOT?
– Wszystko co nowe przyciąga uwagę. Karabin GROT został niedawno wprowadzony, to pierwsze zakupy, które przychodzą do wojska i nie tylko do WOT. To broń nowoczesna, intuicyjna w obsłudze i celna. Po pierwszej „szesnastce” i „ósemce”, mogę powiedzieć, że wyniki są bardziej niż zadowalające. Intuicyjność tej broni polega na tym, że łatwo prowadzić ogień. Żołnierze bardzo ją chwalą, bo jest wygodna w użytkowaniu.
Dzisiaj na Wykusie pierwszy raz w historii obchodzimy święto Wojsk Obrony Terytorialnej. Dowództwo jednostki chce, aby patronem 10 Brygady WOT został Eugeniusz Kaszyński „Nurt”. Dlaczego właśnie ten Niezłomny będzie Waszym patronem?
– Podczas spotkania ze środowiskiem „Ponury-Nurt” rozmawialiśmy o bohaterach ziemi świętokrzyskiej. Nie wypada zacząć takiej rozmowy pomijając nazwiska „Hubala”, „Ponurego”, czy „Nurta”. O tym ostatnim niewiele jeszcze wtedy wiedziałem. Panowie ze środowiska przybliżyli mi tę postać. Powiedzieli, czego jeszcze brakuje, żeby ta postać była równie świetna, jak Jan Piwnik „Ponury”. To byli przyjaciele, jeśli chodzi o walkę o niepodległość. Mocno zastanawiałem się nad „Ponurym”, jednak on na ziemi świętokrzyskiej jest mocno znany. To także patron policjantów. Analizując te dwie sylwetki, po namowach postanowiłem, że pójdziemy w kierunku mocniejszego poznania Eugeniusza Kaszyńskiego. Poprosiłem także dr Marka Jedynaka, aby przygotował książkę na temat tego bohatera, tak jak było w przypadku „Ponurego”. 1 marca definitywnie rozstrzygnie się to, czy „Nurt” będzie patronem brygady. Złożyliśmy taki wniosek do Ministerstwa Obrony Narodowej.
Znaki Brygady nawiązują do symboliki Gór Świętokrzyskich. Czy każdy żołnierz będzie je nosił?
– Minister Obrony Narodowej zdecydował ostatnio, że WOT będzie miał swoją odznakę rozpoznawczą. Pod koniec sierpnia, gdy naszą jednostkę odwiedził generał Wiesław Kukuła, mówiłem mu o naszej odznace i o tym, do czego nawiązuje jej symbolika. Pan generał mówił o tym, że rozważa też, aby oprócz ogólnopolskiej odznaki żołnierze w brygadach mogli nosić swoje odznaczenia. Z takim wnioskiem wystąpiliśmy do ministra. Mamy nadzieję, że będziemy mogli nosić nasz symbol.
Jakie kolejne ważne wydarzenia czekają Brygadę?
– Naszym głównym zadaniem do końca roku jest uzupełnienie kieleckiego batalionu, który wchodzi w skład struktury WOT. Jestem przekonany, że do końca roku uda nam się osiągnąć ukompletowanie na poziomie 80 proc., czyli około 500 żołnierzy. W przyszłym roku chcemy się dalej rozwijać. Powstanie 102 Batalion Lekkiej Piechoty w Sandomierzu. Będzie to batalion pięciokompanijny, podobny do kieleckiego. Głównym zadaniem będzie uzupełnienie batalionu do połowy następnego roku. Ponadto od stycznia będziemy się skupiać na szkoleniach rotacyjnych.
Mowa o Sandomierzu, a czy w grę wchodzi także utworzenie batalionu w Ostrowcu Świętokrzyskim?
– Patrząc na demografię województwa świętokrzyskiego można powiedzieć, że trzeba rozważać strukturę, w której skład wchodzą trzy bataliony. Jest to jednak uzależnione od szybkości i możliwości napełnienia dwóch pierwszych batalionów. Jestem optymistą i wierzę, że nastąpi to szybko i skutecznie. Mam nadzieję, że w połowie przyszłego roku będziemy mogli rozważać formowanie trzeciego batalionu. Jednak infrastruktura w Ostrowcu Świętokrzyskim wymaga inwestycji.
Rozmawiał Marcin Różyc.