Dobiega końca proces Roberta C., oskarżonego o spowodowanie śmiertelnego wypadku przy ulicy Grunwaldzkiej w Kielcach. Do zdarzenia doszło w połowie listopada 2017 roku. 52-letni mężczyzna, prowadząc pod wpływem alkoholu terenowe BMW, stracił panowanie nad autem i wjechał w przystanek, na którym stali pasażerowie. W wyniku zdarzenia, życie straciła 77-letnia kobieta, a pięć osób zostało rannych. Kierowca miał 3 promile alkoholu w organizmie.
W poniedziałek w Sądzie Okręgowym w Kielcach strony wygłosiły mowy końcowe. Prokurator Michał Zatoński wnosi o karę 14 lat pozbawienia wolności. Ponadto zażądał dożywotniego zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych, nawiązki na rzecz pokrzywdzonych oraz 8 tysięcy złotych na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym.
W ocenie prokuratora, materiał dowodowy zebrany w sprawie potwierdził winę oskarżonego. Do tej pory świadkowie mają traumę po tym zdarzeniu. Nie był to zwykły wypadek, a katastrofa w ruchu lądowym – podkreślił prokurator.
Obrońca Maciej Sobczyk wnosi o łagodny wymiar kary. Adwokat przypomniał, że oskarżony od 2004 roku zmaga się z chorobą alkoholową. Jest także uzależniony od środków psychotropowych. Jak dodał, oskarżony zdaje sobie sprawę z tego, co się wydarzyło. Po tym, jak wjechał w przystanek, zaczął wszystkich przepraszać. Ponadto w trakcie procesu przyznawał się do winy i wyraził skruchę, dlatego w jego ocenie żądanie prokuratora jest wygórowane.
Robert C. podczas poniedziałkowej rozprawy powiedział, że codziennie modli się o osoby, które zostały pokrzywdzone w wypadku. Dodał, że jeszcze raz przeprasza wszystkich i żałuje tego, co się wydarzyło. Wyrok w tej sprawie zapadanie 2 października. Robertowi C. grozi 18 lat pozbawienia wolności.