W 6. kolejce LOTTO Ekstraklasy Korona Kielce wygrała na Kolporter Arenie z Arką Gdynia 2:1 (1:0). Bramki dla gospodarzy zdobyli Elia Soriano w 16. oraz Zlatko Janjić w 65., gola dla gości strzelił z rzutu karnego Damian Zbozień w 77. Tym samym gospodarze zrewanżowali się gdynianom za przegrany półfinał Pucharu Polski i wysoką porażkę w Kielcach w zeszłym sezonie.
Piątkowy mecz był wyjątkowy dla trójki zawodników z kadry trenera Zbigniewa Smółki. Nabil Aankour oraz Goran Cvijanović występowali w meczach przeciwko Arce w poprzednim sezonie w barwach Korony, a Michał Janota grał w Kielcach w sezonie 2013/14 i jesienią 2014 roku.
Po wyrównanym początku meczu, pierwsi sygnał do ataku dali gospodarze. W 15. po dwójkowej akcji Żubrowskiego z Kosakiewiczem, ten drugi bez przyjęcia uderzył na bramkę Arki, ale Steinbors popisał się udaną interwencją.
Jednak już po chwili gospodarze mogli się cieszyć z gola. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, bramkarz gości piąstkował poza pole karne, tam doszedł do piłki Żubrowski i uderzył na bramkę. Futbolówkę odbił przed siebie Steinbors, a z dobitką zdążył Soriano. 1:0 dla Korony.
Pierwszą groźną i w zasadzie jedyną w tej części gry akcję goście stworzyli sobie w 31. Na strzał zza pola karnego zdecydował się Zbozień, ale Hamrol popisał się efektowną paradą i wybił piłkę na róg.
Po pierwszej części gry, w której niewiele ciekawego się działo na boisku, kielczanie zasłużenie prowadzili 1:0.
Po wznowieniu gry pierwsi groźnie zaatakowali goście. Wykorzystując błędy w szeregach defensywy Korony Aankour wbiegł z prawej strony w pole karne, usiłował zagrać do Siemaszki, ale piłka nie trafiła do napastnika Arki.
Korona odpowiedziała w 54. Akcję zainicjował prawym skrzydłem Gardawski, zagrał do Rymaniaka, a kapitan Korony zacentrował w pole karne. Tam doszedł do piłki Soriano, ale w dogodnej sytuacji fatalnie przestrzelił. Po chwili trener „żółto-czerwonych” Gino Lettieri zdecydował się na zmianę, w miejsce Soriano, desygnował do gry Górskiego.
W 65. „żółto-czerwoni” podwyższyli wynik spotkania. W pole karne wpadł Jukić, oddał strzał na bramkę Arki, Steinbors zdołał odbić piłkę, ale z prawej strony dopadł do niej Janjić i skierował ją do pustej bramki. 2:0 dla Korony.
Arka starała się zdobyć choćby kontaktowego gola i sztuka ta udała jej się w 77. Najpierw, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i strzale któregoś z zawodników gości Diaw wybił piłkę z linii bramkowej, po chwili Petrak powalił w polu karnym Helstrup, a sędzia bez wahania podyktował „jedenastkę”. Skutecznym wykonawcą rzutu karnego był Zbozień.
Gdynianie mieli kwadrans na wyrównanie, ale wcale nie byli stroną przeważającą w ostatnich fragmentach meczu. To Korona mogła podwyższyć wynik meczu, ale strzał Górskiego w 85. minimalnie minął bramkę Arki. Po chwili Kosakiewicz świetnie przeciął podanie Aankoura do Zbozienia. Gdyby nie doskonała interwencja „Kosy” obrońca Arki stanąłby w sytuacji sam na sam z Hamrolem.
W doliczonym czasie gry Korona stworzyła sobie jeszcze jedną dobrą okazję do zdobycia trzeciego gola, gdy Możdżeń z ostrego kąta uderzył na bramkę Arki, ale świetnie interweniował Steinbors. W odpowiedzi Bułgar Kolew oddał niecelny strzał, a arbiter odgwizdał koniec meczu. Korona zrewanżowała się Arce za ostatnie porażki i zasłużenie pokonała zespół z Pomorza 2:1.
Po meczu powiedzieli:
Gino Lettieri (trener Korony Kielce): „Jestem troszeczkę zdziwiony tym, co słyszę, że Korona nie chce grać w piłkę. Mieliśmy 27 strzałów na bramkę, Arka tylko dziewięć. Kontrolowaliśmy cały mecz, prowadzimy 2:0, mieliśmy szansę na trzecią i czwartą bramkę. Ciężko nam sobie przypomnieć szanse bramkowe Arki, oprócz jej stałych fragmentów gry. Od tej pory, gdy Arka wykorzystała rzut karny, to jest najnormalniejsze w świecie, że nie graliśmy tak ofensywnie jak wcześniej, tylko się broniliśmy. Chcemy pochwalić drużynę, przez cały mecz, oprócz ostatnich minut, kontrolowaliśmy to spotkanie. W ostatnich siedmiu, ośmiu ostatnich minutach faktycznie lepiej wyglądała gra Arki, to jest jednak normalna rzecz.
Zanim inni powiedzą o meczu, niech sobie najpierw zobaczą statystyki i dopiero później zabiorą głos. Dla nas to był jeden z najlepszych meczów w naszym wykonaniu, Na pewno nie będziemy kiedyś grali tak, jak zespoły Lecha czy Legii, które mają inne możliwości, ale jak na nasze możliwości wygląda to bardzo dobrze”.
Zbigniew Smółka (trener Arki Gdynia): „Na pewno źle weszliśmy w mecz. Nagle padła bramka po stałym fragmencie gry, niefortunna interwencja Pavelsa, ale tyle punktów nam zrobił, że można mu to wybaczyć. Natomiast po tej bramce źle graliśmy, mało kreatywnie, bojaźliwie, do tego doszedł świetny kontratak ze strony Korony.
Na pewno chwała moim zawodnikom, że konsekwentnie doprowadziliśmy do bramki kontaktowej i próbowaliśmy coś dalej z tym zrobić, natomiast gratuluję Koronie zwycięstwa. Dzisiaj, wielu moich doświadczonych i dobrych piłkarzy zagrało zbyt nerwowo, bojaźliwie i poniżej pewnego poziomu, który co widzę po ich minach, nie przystoi”.
Korona Kielce – Arka Gdynia 2:1 (1:0)
Bramki: Elia Soriano 16, Zlatko Janjić 65 – Damian Zbozień 77 (k)
Korona: Hamrol – Rymaniak, Kovačević, Diaw, Kosakiewicz – Gardawski, Petrak, Żubrowski, Janjić (72. Możdżeń), Jukić (66. Pučko) – Soriano (57. Górski).
Arka: Šteinbors – Zbozień, Marić, Helstrup, Marciniak – Aankour, Sołdecki (57. Bohdanow), Cvijanović (57. Zarandia), Janota, Siemaszko (73. Jankowski) – Kolew.
Żółte kartki: Kovačević, Hamrol – Cvijanović, Janota, Marić.
Sędziował: Szymon Marciniak (Płock).
Widzów: 7534.