Jan Ostachowski, urodził się w 1890r. we wsi Słuszowa k.Olkusza. Pochodził z wielodzietnej chłopskiej rodziny, w której z dawien dawna kultywowano tradycje patriotyczne i ludowe. Jego starszy brat, Józef, był znanym działaczem chłopskim, należał do współpracowników Wincentego Witosa.
Sam Jan Ostachowski najpierw pracował w kopalni w Dąbrowie Górniczej, o od roku 1911 był nauczycielem. Związał się z konspiracyjnym ruchem niepodległościowym J. Piłsudskiego. W sierpniu 1914r. wstąpił do 3 pułku piechoty Legionów Polskich, gdzie otrzymał stopień podoficerski. Był ranny w bitwie pod Rafajłową.
Powróciwszy do zdrowia ukończył kurs oficerski w Modlinie. W wojnie bolszewickiej uczestniczył już jako chorąży, a od 1921r. podporucznik. Po wojnie służył w Wilnie i Dęblinie, a od 1925r. w 4 p.p.Leg. w Kielcach.
Jan Ostachowski był wielkim społecznikiem, angażował się w działalność Związku Legionistów, Ligi Morskiej i Kolonialnej, a przede wszystkim Związku Strzeleckiego, gdzie był komendantem okręgu.
Z zamiłowania był historykiem, zbierał materiały na temat powstań na Kielecczyźnie, walki z zaborcą. Popularyzował te wiadomości, wygłaszał odczyty.
W wojsku Jan Ostachowski miał stopień kapitański, mimo wielu wyróżnień w służbie (m.in. na manewrach). Nie wiadomo na ile wpływ miało tu jego chłopskie pochodzenie, a na ile fakt, że nie poparł zamachu 1926r. W każdym razie w roku 1938 na własną prośbę przeszedł w stan spoczynku, choć miał zaledwie 49 lat. W tymże roku 1938, w listopadzie, został wybrany z listy Obozu Zjednoczenia Narodowego posłem na Sejm. Działał w Komisjach: Wojskowej i Ustawodawczej.
2 września 1939r. zgłosił się na ochotnika (posłów bowiem nie obejmowała mobilizacja) do wojska i uczestniczył w bojach II rzutu 4 pułku. Walczył pod Iłżą, później nad Wisłą. Po 17 września uniknął niewoli sowieckiej…Do Suchedniowa wrócił dopiero w październiku. Przychodzili do niego łącznicy z Kielc od Hubala. 30 marca, w swym suchedniowskim domu, został aresztowany przez niemiecką żandarmerię i wywieziony do kieleckiego więzienia. W 1940r. byli jeszcze tam polscy strażnicy, oni przekazywali mu od matki paczki żywnościowe i przemycali grypsy. Ojciec nie miał złudzeń co do swojego dalszego losu, żegnał się z rodziną.
14 czerwca 1940r. w więzieniu nie przyjęto paczki żywnościowej…Wkrótce potem matkę wezwano do Urzędu Gminy i powiadomiono o śmierci ojca.