Bronisław Opałko nie żyje. Kielecki artysta kabaretowy, kompozytor i autor tekstów zmarł w sobotę nad ranem w szpitalu w wieku 66 lat.
Absolwent Wychowania Muzycznego Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Kielcach. Podczas studiów występował w kabarecie „Pod postacią”, potem założył „Orkiestrę do Użytku Wewnętrznego”. W 1987 roku założył własny kabaret „Pigwa show” wcielając się w postać Genowefy Pigwy, mieszkanki Napierstkowa. Współtworzył też w Radiu Kielce audycję „Radio Pigwa” emitowaną od 12 lat w każdą niedzielę.
Te audycję i inne z jego udziałem realizował Jerzy Szczepanek. Jak wspomina, współpracę rozpoczęli w latach 80-ych ubiegłego wieku.
– Był człowiekiem, który rozumiał innych, potrafił współczuć. Mimo choroby do końca był uśmiechnięty i życzliwy. Ciągle chciał tworzyć coś nowego, chciał pokazać się swojej wiernej publiczności i swoim słuchaczom – wspomina Jerzy Szczepanek.
Program „Radio Pigwa” współtworzył także były dziennikarz Radia Kielce Sebastian Przybyłowicz.
– Dla mnie niezwykła postać również ze względów rodzinnych. Gdy miałem osiem lat to właśnie Bronek Opałko był moim ojcem chrzestnym. Tworzył wokół siebie niezwykłą atmosferę i klimat artystyczny, skupiał ludzi – podkreśla Sebastian Przybyłowicz.
WOJCIECH LUBAWSKI, PREZYDENT KIELC:
– Sam namawiałem go do tego koncertu. Przyjechało bardzo wielu ludzi, wielu artystów z szacunkiem do niego, bo miał i talent i to coś, czego chciało się szukać – mówi prezydent Kielc Wojciech Lubawski wspominając 40-lecie pracy artysty. – Ale również taka bardzo komercyjna postać, czyli Pigwa, to było na dobrym poziomie i wyczuwał to co można zrobić, szczególnie dla naszego ludu świętokrzyskiego. Dobry człowiek, ja wiem, że zawsze się mówi o ludziach, którzy odchodzą, że byli dobrymi ludźmi, ale Bronisław Opałko był łagodny i dobry, więc będzie go na pewno w Kielcach brakować, ponieważ to jeden z najwybitniejszych naszych twórców – podkreśla Wojciech Lubawski.
BEATA RYŃ, RZECZNIK MUZEUM WSI KIELECKIEJ:
– Bronek był dżentelmenem. Osobą o złotym sercu, złotym charakterze, ale też osobą, która nie potrafiła żyć bez publiczności. Ostatni raz widzieliśmy się w czerwcu, podczas naszej wspólnej imprezy z Polskim Radiem Kielce na Jaworze Kultury. Był bardzo słaby, w chwili gdy zobaczył publiczność dostał takich skrzydeł, które sprawiły, że wykonał naprawdę znakomity, piękny koncert. Powiem szczerze, że to właśnie jego publiczność była jego życiem, jego skrzydłami – podkreśla Beata Ryń.
ANDRZEJ PONIEDZIELSKI, SATYRYK:
– Bronisław Opałko był człowiekiem pokornym i spokojnym. Nie miał w sobie nic z obecnych zachowań celebryckich. Bardzo mi się to podobało. Powtórzę to raz jeszcze, był artystą dawnego kroju – tak bym to nazwał. Nie miał tych wszystkich naleciałości wielkiego świata. Był dla mnie bardzo ważną postacią. Żal ogromny – mówi Andrzej Poniedzielski.
MARCIN DANIEC, ARTYSTA KABARETOWY:
– Bronka poznałem podczas nagrań „Spotkania z Balladą” i jako ciekawostkę chce powiedzieć, że to był i jego i mój debiut. I pamiętam, że Bronek świetnie wtedy zadebiutował, po prostu poszedł jak burza. I wtedy grał oczywiście tę swoją słynną babkę i wszyscy wtedy zwariowali na punkcie Pigwy. A Bronek wymyślił te postać jako żart. Nikt się nie spodziewał wtedy, że będzie to jedna z ważniejszych bohaterek na polskiej scenie kabaretowej. Natomiast trzeba zawsze pamiętać, że Bronisław Opałko był świetnym kompozytorem i tego zapomnieć nam nie wolno. Tworzył przepiękne, mądre piosenki.
STANISŁAW SZELC, KABARET ELITA:
– Dla mnie to jest wstrząs, bo ja jestem dużo starszy od Bronka. Myśmy w swoim czasie wielokrotnie razem występowali, ja się wtedy dowiedziałem że Bronek to bardzo dobry pianista. Parę lat temu byliśmy na jego jubileuszu w Kielcach. On taką nową wartość wprowadził do kabaretu, bo on nie tylko, tak jak teraz to jest modne, przebierał się – przepraszam za określenie – za babę, ale on jednocześnie był ta babą i to było śmieszne. W tej chwili jest taki trend, że mężczyźni przebierają się za kobiety i udają, że są kobietami. Szczerze powiem, że jestem przeciwnikiem przebieranek w kabarecie, ale Bronek w tym co prezentował był autentyczny i szalenie kielecki, co było niezwykle zabawne. Szkoda ogromna, tym bardziej, że tak młodo umarł.
ANDRZEJ PIASECZNY, PIOSENKARZ
– Bronek to był po prostu cudowny człowiek i myślę że tak należy go zapamiętać. Nasze drogi artystyczne nie splatały się zbyt często, ale może właśnie dlatego pamiętam go bardziej jako człowieka niż jako kogoś z kim spotykałem się na scenie. Wiadomo, że kielczanie czy też mieszkańcy świętokrzyskiego i pewnie nie tylko, cała Polska kojarzy go z tych kabaretowych przedstawień Genowefy Pigwy, która w pewnym czasie była ambasadorką regionu. Jednakże, Bronek to także historia muzyki, kompozycji, słowa poważnego również, bo kabaret to przecież nie tylko śmiech do rozpuku ale czasem również chwila refleksji i zastanowienia się. Bronek tak często jak był Genowefą to również bywał Stańczykiem.
KAROL GOLONKA, KABARET SKECZÓW MĘCZĄCYCH:
– Jako artysta kabaretowy muszę powiedzieć, że to właśnie tacy ludzie powodują, że obiera się taką a nie inną drogę życiową. I kiedy jako dziecko patrzy się na człowieka, który swoimi wygłupami scenicznymi potrafi fascynować i doprowadzić do śmiechu tysiące ludzi a za chwilę potrafi dać im do myślenia piękną piosenką, to jest to dla młodego człowieka coś niesamowitego. I właśnie w moim dzieciństwie taką osobą był Bronek, który wtedy był u szczytu popularności. To właśnie jego podziwiano a ja jako dziecko – z perspektywy widza – jego podziwiałem. Bardzo dużym dla mnie przeżyciem było poznanie Bronka, kiedy to ja już byłem ta osobą występująca na scenie. Trzeba powiedzieć, że to człowiek bardzo wrażliwy i utalentowany. Jego odejście to duża strata dla nas wszystkich. Myślę, że na gali kabaretowej organizowanej w następny weekend, której jesteśmy gospodarzami, uczcimy tego artystę w jakiś sposób, aby na Kadzielni, na której wielokrotnie występował rozległy się dla niego ostatnie brawa.
MARZENA I LESZEK ŚLUSARSCY, DZIENNIKARZE MUZYCZNI RADIA KIELCE:
– Jakim Go zapamiętamy? Radosnego i refleksyjnego – jak podczas pierwszych (1974) naszych spotkań w Wojewódzkim Domu Kultury czy na Wydziale Wychowania Muzycznego Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Kielcach. Radosnego – bo zawsze tryskał humorem, ba miał skłonność do miłych psot, że wspomnimy naśladowanie kury-kokoszki i gonitwy z portierką WDK w poszukiwaniu tejże. Trochę grał na akordeonie (II instrument), więc przychodził na koniec każdego semestru z tym samym utworem, twierdząc, że gra kolejne jego zwrotki-części. To m.in. z tych figli, imitacyjnych zdolności, już w studenckich czasach powoli rodziła się Genowefa P. Równolegle lubił się refleksyjnie zadumać wśród tworzonych przez siebie nut, dźwięków kolejnych utworów, głównie opatrywanych tekstami przyjaciół-literatów, czy poetów-gigantów. W tej muzyczno-literackiej materii nie stronił od nieregularności w budowie formy - jak potrzebował frazy dłuższej, czy krótszej o jeden takt lub miarę, to dodawał bądź ujmował, żeby właściwie przekazać dramaturgię tekstu-wiersza. Nie bał się większych form, że wspomnimy wczesne dzieła, rozbudowane suity przygotowywane co roku w WDK, późniejsze „Kwiaty Polskie”, czy udane próby wychodzenia poza schematy, w nurcie „Muzyki Młodej Generacji”, dokonywane z „Orkiestrą Do Użytku Wewnętrznego”. Do tego świata, choć postrzegany był głównie jako kabareciarz, często z radością i nowymi propozycjami powracał. Był twórcą-artystą wielonurtowym, szanującym fundamenty muzyczne, prozodię tekstu, jego przekaz – czy to niesiony muzyką, czy podporządkowany prawidłom estrady, artystą – człowiekiem, dla którego my odbiorcy jego sztuki, byliśmy nader ważni. To dla nas pisał, grał, śpiewał, przywdziewał ciuchy z babcinej szafy, to nam niósł swoje, Bronkowe barwy radości życia. Już nam ich brakuje….
RADIO PIGWA PRZESTAJE GRAĆ
19 sierpnia, jak w każdą niedzielę, zapraszamy do Napierstkowa. Tuż po godzinie 14 usłyszą Państwo słynny już sygnał „Radia Pigwa”. To będzie ostatnie spotkanie z „babką Genowefą”.
SŁYNNY JUŻ SYGNAŁ „RADIA PIGWA”:
Przez dwanaście lat na antenie Polskiego Radia Kielce gościł program, który nie miał i nie będzie miał odpowiednika w żadnej innej stacji na świecie. Śmierć Genowefy Pigwy, czyli Bronisława Opałki, który wcielał się w postać „babki z Napierstkowa”, kończy ten projekt, w którym to „prosta” babka z Napierstkowa zawstydzała swoją ludową mądrością przemądrzałego redaktorka z miasta.
Wspomnieć Bronisława Opałkę w krótkim tekście nie sposób, dlatego w tym miejscu pozwolę sobie jedynie oddać mu cześć z wiarą, że pamięć o Nim przetrwa długo i długo jeszcze korzystać będziemy z Jego kreacji artystycznych.
Miejsce Radia Pigwy musi zająć inny program, choć chciałoby się, żeby to miejsce należało już zawsze tylko do Niego.
Wierzę głęboko, że nowa propozycja Radia Kielce będzie hołdem dla Bronka, ale też sprawi wiele satysfakcji słuchaczom rozmiłowanym w muzyce ludowej.
MÓJ HOŁD
Wszystko co można napisać w sytuacji śmierci takiej osoby jak Bronek wydaje się banalne. Podejmuje próbę napisania tych kilku słów tylko dlatego, bo wydaje mi się, że Bronek obdarzył mnie przyjaźnią. Poznałem Go stosunkowo późno. 12 lat temu zaprzyjaźniliśmy się na dobre. Wtedy zaczęło nadawać Radio Pigwa. Bronek i jego częstochowski przyjaciel, tekściarz, człowiek o ogromnej wiedzy – Andrzej Błaszczyk, który odszedł już wiele lat temu – wparowali do mojego gabinetu. Mieliśmy rozmawiać o nowym formacie, który połączy kabaret z muzyką ludową. Tak – w mojej pamięci – powstało Radio Pigwa. Słuchałem go wówczas z dumą i słucham go do dzisiaj, choć zmieniali się autorzy tekstów i osoby występujące w tym niezwykłym Radiu. Niezmiennie sensem tego wszystkiego był Bronek, Genowefa Pigwa. Mądra wiejska babka, która swoją ludowa mądrością „zabija” przemądrzałego redaktorka z miasta. Poznałem na wylot Napierstkowo i wszystkich jego mieszkańców. Zawsze z dumą patrzyłem na wielkie kolejki, jakie ustawiały się do bronkowej limuzyny po koncercie, aby zdobyć autograf słynnej Babki. A jak przestał przyjeżdżać limuzyną, kolejki nie były wcale krótsze…
Czasami mówił, że Pigwa była tylko jego sposobem na życie. Prawdziwa jego miłość to były „Dzieci epoki”, „Zespół adwokacki dyskrecja”, tworzone dla „Trójki” razem z Andrzejem Błaszczykiem i inne jego dokonania, które przyniosły mu sławę. Ale w głębi duszy – widziałem to – kochał też tą swoją Genowefę, bo czy inaczej byłby tak autentyczny i tak prawdziwy? Dzisiaj rano, gdy jego „młodszy redaktor” Sebastian Przybyłowicz zadzwonił do mnie z tragiczną wiadomością o śmierci Bronka pomyślałem, że oto odchodzą dzieci pewnej epoki, za którą Bronek tęsknił, dla której żył i której był wierny jako artysta i jako człowiek. Artyści nie umierają nigdy, żal tylko nas, pozostających na ziemi, ze już nigdy nie pogadamy, nie pożartujemy, nie będziemy planować kolejnych zamierzeń.
Janusz Knap