Dwa, trzy tygodnie wcześniej niż zwykle, bociany planują swój odlot do ciepłych krajów. Zdaniem doktora Jarosława Sułka z Towarzystwa Badań i Ochrony Przyrody w Kielcach, jest to związane z przyspieszonym okresem wegetacyjnym wywołanym bardzo ciepłą wiosną.
– Wegetacja jest w tym roku przyspieszona o około trzy tygodnie, rośliny wcześniej dojrzewają. To wpływa na zegar biologiczny ptaków. W kalendarzu mamy połowę sierpnia, ale dla bocianów jest już około 7 września – tłumaczy ornitolog.
Jarosław Sułek, jako przykład podaje jerzyki, które zwykle odlatują pod koniec sierpnia. Tymczasem już teraz, tych ptaków w Kielcach się nie widuje, bowiem wyruszyły na południe. Doktor Jarosław Sułek tłumaczy, że bociany nie są wyjątkiem i również odlecą wcześniej niż w latach ubiegłych.
– Jeżdżąc po naszym województwie, można zauważyć, że wiele bocianich gniazd jest już pustych, młode ptaki współtworzą sejmiki i przygotowują się do odlotu. Generalnie to był bardzo dobry rok dla bocianów. Pomimo sporych upałów, było też trochę deszczów, więc nie miały problemów z pokarmem – twierdzi doktor Jarosław Sułek.
Jeśli chcemy podziwiać bociani sejmik najlepiej wybrać się na Ponidzie. Jak mówi doktor Jarosław Sułek, zwykle najwięcej ptaków zbiera się w okolicy Wiślicy i Nowego Korczyna. Polskie bociany zimują w Afryce. Do pokonania mają około 12 tysięcy kilometrów. Te, które gniazdują we wschodniej Polsce lecą w stronę Rumunii, Turcji, a później wzdłuż Morza Czerwonego docierają do środkowej i południowej Afryki. Z kolei ptaki żyjące w zachodniej Polsce wędrują poprzez Francję, Hiszpanię oraz zachodnie wybrzeże Afryki.
W trasie lotu czeka ich wiele zagrożeń – od załamań pogody po ludzi. Mieszkańcy Afryki często polują na ptaki migrujące. Robią to albo by zdobyć jedzenie, albo dla rozrywki. W efekcie szacuje się, że nawet 15 procent bocianów może już do Polski nie wrócić.