Powrót z wakacyjnego wyjazdu jeszcze kilkanaście lat temu był nierozłącznie związany z wizytą w zakładzie fotograficznym. Specjalista przenosił tam na papier wspomnienia utrwalone na filmowej kliszy. Aparaty cyfrowe i smartfony zmieniły tę tradycję.
Kamil Sojda z zakładu fotograficznego Master Foto mówi, że analogowe zdjęcia robią obecnie wyłącznie fotograficzni zapaleńcy i uczniowie szkół artystycznych.
– Mamy stałych klientów, którzy wywołują zdjęcia z wycieczek czy imprez rodzinnych. Chcą je mieć w wersji papierowej, chcą pokazać album np. podczas uroczystości rodzinnych. Przynoszą też zdjęcia do reprodukcji lub do zniszczone do odnowienia – opowiada fotograf.
Kamil Sojda zwraca uwagę, że aparatem cyfrowym można zrobić setki ujęć, a wcześniej, każde trzeba było przemyśleć, bo liczba klatek na kliszy była ograniczona.
– Można było zrobić 36 klatek na filmie 35 mm lub 12 średniego formatu. Większość z tych zdjęć była dobra i można je było od razu pokazać znajomym. W dzisiejszych czasach robimy tysiące zdjęć, a tych wartych pochwalenia się nadal jest kilkadziesiąt – zauważa.
Fotograf przekonuje, że te najlepsze i tak warto przenieść na papier, bo to może uchronić przed ich utratą, kiedy uszkodzi się np. karta pamięci. Jeśli już trzymamy zdjęcia na elektronicznych nośnikach, warto mieć je przynajmniej w dwóch różnych miejscach.