Klienci nie powinni mieć już problemu z ustaleniem, z jakiego kraju pochodzą wybrane przez nich warzywa i owoce. Sprzedawcy mają obowiązek oznaczania miejsca pochodzenia i gatunku sprzedawanych produktów.
Nie wszyscy jednak dostosowali się do nowych przepisów. Handlujący na kieleckim bazarze najczęściej mówią, że ich owoce i warzywa pochodzą z własnych sadów, gdzie naturalnie dojrzewają bez zbędnych nawozów. Zapewniają też, że produkty pochodzą np. z okolic Chmielnika, albo Sandomierza. Klienci mówią z kolei, że zwracają uwagę na świeżość oraz pochodzenie, dlatego owoce i warzywa kupują głównie bezpośrednio od rolników. Wskazują, że jeśli mają wybór, to wolą kupić polskie produkty, a prawdziwe pochodzenie mogą poznać między innymi dzięki rozmowie ze sprzedawcą.
Zastępca Świętokrzyskiego Wojewódzkiego Inspektora Inspekcji Handlowej – Mariusz Burchart twierdzi jednak, że często pojawiają się nieprawidłowości w tej kwestii. Powodem może być chęć wprowadzenia klienta w błąd, ale najczęściej niedopełnienie obowiązku, to wynik bałaganu organizacyjnego, albo braku świadomości sprzedawców.
Lepiej radzą sobie z tym sieci handlowe, ale i one popełniają inne błędy. Na 9 skontrolowanych placówek, w 5 odnaleziono nieprawidłowości. Polegały one na błędnym podaniu kraj pochodzenia, albo pominięciu tej informacji.