Pięciu żołnierzy oddziału „Wybranieckich” zginęło 75 lat temu wyruszając na akcję likwidacji agenta Gestapo. Dziś ich pamięć uczcili mieszkańcy Leszczyn. Uroczystości rozpoczęła msza święta w kościele pod wezwaniem św. Jacka. Następnie uczestnicy spotkania złożyli kwiaty i zapalili znicze przed pomnikiem poświęconym poległym partyzantom.
Oddział Armii Krajowej „Wybranieccy”, dowodzony przez Mariana Sołtysiaka „Barabasza” miał obóz w cisowskich lasach. Od początku 1943 roku, żołnierze prowadzili liczne akcje sabotażowe i dywersyjne. Likwidowali też niemieckich konfidentów. Podczas jednej z akcji, patrol który miał zastrzelić w Kielcach konfidenta, natrafił w Leszczynach na żołnierzy niemieckich. W walce zginęło 5 partyzantów.
Edward Kaleciński, członek koła 4 Pułku Piechoty Legionów Armii Krajowej mówi, że partyzanci jechali w odkrytych wagonach i zajęci byli rozmową. Na przejeździe drogowym zauważyli ich niemieccy żołnierze. Polacy zaczęli uciekać. – Widząc co się dzieje żandarmi rozpoczęli ostrzał.
– Trafili jednego z partyzantów, a pozostali chcieli go uratować, więc cofnęli się po rannego kolegę. Wtedy także oni zostali trafieni. Zostali pochowani pod murem kościelnym, bez prawa do upamiętnienia – mówi Edward Kaleciński.
Dionizy Krawczyński, wiceprezes zarządu okręgu Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej mówi, że takich tragicznych historii jak tak z Leszczyn w trakcie drugiej wojny światowej było wiele.
– Co roku spotykamy się tutaj i pamiętamy o żołnierzach „Wybranieckich”. Kilka miesięcy później, w grudniu 1943 roku wydarzyła się podobna tragedia przy ulicy Sienkiewicza w Kielcach. Nikt o niej nie pamięta, tym bardziej chwała tym, którzy wspominają swoich przodków tutaj, w Leszczynach – podkreśla Dionizy Krawczyński.
Na koniec spotkania uczestnicy skosztowali tradycyjnej, wojskowej grochówki.