Ile można wytrzymać – Stefania i Józef Macugowscy, Nowy Korczyn
Posłuchaj audycji z 8 lipca
W Nowym Korczynie w chwili rozpoczęcia wojny mieszkało ok 5 tysięcy Żydów. W 1941 roku Niemcy utworzyli tam getto, policję żydowską i judenrat. Do pierwszej likwidacji getta i wywózki ludności żydowskiej doszło w listopadzie 1942 roku. W Nowym Korczynie pozostało wówczas kilkadziesiąt osób, wśród nich rodziny członków judenratu i policji żydowskiej. Wtedy do Macugowskich zgłosiła się Szajndla Wajnberg z prośbą o ukrycie. Potem z prośbą o przechowanie 3 córek, żony i jego samego zwrócił się przewodniczący judenratu korczyńskich żydów, Lejb Radca. Przed wojną mieszkał z rodziną w rynku. Znał się z Macugowskim, który pracował wożąc drewno i inne towary. Stefania i Józef Macugowscy zdecydowali się pomóc.
Kiedy rodzice się zgodzili, nie zdawali sobie sprawy, że coś może za to grozić, nikt też nie wiedział, że to będzie tak długo trwało – opowiada Urszula Bruzda, córka Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata. Najpierw ukrywali się w stodole, która stoi do dziś – wspomina Urszula Bruzda i pokazuje nam wejście do kryjówki. W tym czasie Macugowski z jednym z ukrywanych wykopał pod podłogą domu schowek o wymiarach ok. 3,5 x 3 metry i wysokości 1 metra. Schowek przylegał do piwnicy, ale między pomieszczeniami nie było przejścia. Jedyne wejście znajdowało się w podłodze i było zasuwane tzw. skrzynią na kółkach, w której pani Macugowska trzymała zboże i mąkę. Kryjówka była przygotowana na rodzinę Radców. Pozostałe osoby dochodziły w trakcie, tak, że do końca wojny na niewielkiej przestrzeni pod podłogą domu Macugowskich przechowało się 9 osób.
Jeden mniej, czy więcej to już bez znaczenia, bo i tak śmierć, i tak śmierć – wspomina Urszula Bruzda słowa swoich rodziców, którzy decydowali się na ukrywanie kolejnych osób.
Ukrywani praktycznie nie opuszczali kryjówki. Ze względów bezpieczeństwa oraz obawy, że psychicznie nie będą już w stanie wrócić do tych warunków i wszystko się wyda. W środku było tak ciasno, że kiedy jedna osoba w nocy chciała się przekręcić na inny bok, to wszyscy musieli zmieniać pozycję. Jedzenie dostarczała pani Macugowska. W tajemnicy z mężem nocami przygotowywali mąkę i piekli chleby. Opróżniała też wiadro z nieczystościami. Ukrywani przeżywali kryzysy spowodowane trudnymi warunkami. Po jakimś czasie mówili, że chcą truciznę, bo dłużej już nie wytrzymają. Mama mówiła im, że jak wytrzymali tak długo, to wytrzymają jeszcze trochę. No i wytrzymali do końca – mówi Urszula Macugowska. Także w najtrudniejszym czasie, kiedy część domu Macugowskich zajęli Niemcy, urządzając w nim punkt łączności. Do dziś pozostały ślady po kablach i niemieckiej radiostacji.
Kiedy wojna wreszcie się skończyła, ukrywani wyjechali do Stanów Zjednoczonych i Izraela. W latach 80. odnowili kontakt z rodziną Macugowskich i zaprosili ich do Stanów Zjednoczonych, gdzie w 1986 roku odbyło się uroczyste wręczenie medalu Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata. List z podziękowaniem dla Polaków przekazał m.in. Prezydent USA Ronald Reagan.