Prawo i Sprawiedliwość nie zostawia suchej nitki na działaczach PSL w zarządzie regionu i sejmiku województwa. To reakcja na odwołanie Andrzeja Prusia z funkcji wiceprzewodniczącego sejmiku. Ludowcy, jako uzasadnienie dymisji podali zbojkotowanie przez PiS obchodów 20-lecia województwa.
Poseł Krzysztof Lipiec, lider świętokrzyskich struktur PiS podkreśla, że ani Andrzej Pruś, ani pozostali radni tego ugrupowania nie uczynili nic, co zasługiwałoby na podjęcie takich mocnych decyzji.
– Radni nie burzyli porządku w sejmiku województwa, nie okupowali mównicy w trakcie obrad, a jedynie w sposób krytyczny wypowiadali się o działalności Adama Jarubasa i PSL niesłużącej rozwojowi województwa świętokrzyskiego. Były to głosy uzasadnione, ponieważ rządzący na to z całą pewnością zasługują – dodaje.
Jak podkreśla parlamentarzysta, nie mieści się w standardach demokratycznego państwa, aby za wolność poglądów i konstruktywną krytykę władzy podejmować takie decyzje.
– To przecież pod rządami PSL i marszałka Jarubasa nasze województwo, jest najbiedniejszym regionem w Europie, gdzie ludzie najmniej zarabiają. Jesteśmy też najmniej atrakcyjni pod względem inwestycyjnym w kraju. Jedyny ranking, który sytuuje nasze województwo w czołowych pozycjach, to ranking wyludniania się regionu, w którym zajmujemy niechlubne pierwsze miejsce – dodaje.
Zdaniem Andrzeja Prusia, odwołanie z funkcji wiceprzewodniczącego sejmiku województwa nie zmieni jego pracy jako radnego.
– Nie czuję się w żaden sposób ukarany, nie jestem również męczennikiem. Nadal będę robił to, co robiłem do tej pory, ponieważ do tego zobowiązały mnie ponad 6 tysięcy wyborców. Bez względu na to, kto będzie marszałkiem, rolą radnego opozycyjnego jest patrzenie władzy na ręce, a w obecnej kadencji to przypadło w moim udziale – powiedział.
Andrzej Pruś podziękował za wsparcie, którego udzielili mu radni z klubu Prawa i Sprawiedliwości, a także niektórzy radni z PSL. Za wnioskiem o odwołanie radnego Andrzeja Prusia głosowało 17 radnych. Przeciwko było 6.