Wybitny amerykański pianista Eugen Indjic już 6 lipca odsłoni swoje słoneczko w „Alei Gwiazd” w Busku-Zdroju. Przed jego występem podczas tegorocznego Festiwalu Muzycznego im. Krystyny Jamroz, dyrektor festiwalu Artur Jaroń przypomniał w Radiu Kielce zabawne historie z nim związane.
Kilkanaście lat temu, podczas pierwszej wizyty Eugena Indjica w Busku-Zdroju, w trakcie towarzyskiego spotkania przy ognisku w ogrodach festiwalowych, ok. godziny 4 nad ranem zadzwonił telefon znakomitego kompozytora muzyki filmowej Henryka Kuźniaka. Zabrzmiała oczywiście kompozycja z „Vabanku”. Eugen Indjic z wielką radością krzyknął:
– Znam ten utwór!
Kompozytor rozpromieniony podszedł do pianisty, mówiąc: – Mistrzu, to ja jestem jego kompozytorem.
– Nie wiedziałem, że pan komponuje muzykę do telefonów – odrzekł z dziecięcą prostotą i szczerością Eugen Indjic.
Jeszcze większą sensację wzbudził Eugen Indjic na zapleczu sali koncertowej sanatorium Marconi w Busku-Zdroju. Gdy obsługa sanatorium zastała go leżącego na wznak bez ruchu, w panice wezwała pomoc. Zdziwiony mistrz spokojnie wstał, mówiąc, że w ten sposób koncentruje się przed występem.