Fatalny stan wody w Silnicy niepokoi mieszkańców Kielc, odwiedzających okolice Zalewu przy ulicy Klonowej. Uwagę zwraca osobliwy kolor wody, jak również śnięte ryby pływające w zbiorniku. Największe zmiany widoczne są w okolicy ulicy Witosa, gdzie funkcjonuje wiele różnorodnych firm i zakładów produkcyjnych. Mimo ewidentnego problemu, urzędy przerzucają się odpowiedzialnością, a rozwiązania sytuacji nie widać.
Jeden ze słuchaczy Radia Kielce, Paweł Kobus, przewodnik świętokrzyski i mieszkaniec osiedla Sieje zwrócił się do nas o pomoc w wyjaśnieniu sytuacji. – Woda w Silnicy jest mętna, spieniona i ma niebieskawy kolor. Na przestrzeni kilku ostatnich dni wpływała do zalewu w niezmienionym stanie. Dwa tygodnie temu poinformowałem policję i straż pożarną o całej sprawie. Strażacy pobrali próbki wody do badań, czyli sprawa wyraźnie została przekazana dalej. Po kilku dniach przerwy woda dalej wygląda na zanieczyszczoną – stwierdza kielczanin.
Michał Świąder, zastępca komendanta Państwowej Straży Pożarnej w Kielcach potwierdza, że ratownicy pobrali próbki wody. Jednak badania nie wskazały co może być powodem zanieczyszczenia. – Zastęp chemiczny pobrał próbkę wody, która została przekazana straży miejskiej do dalszych badań. Nasze urządzenia nie wykazały, żeby woda w Silnicy była zakwaszona, ani żeby posiadała jakieś związki niebezpieczne dla zdrowia – mówi Michał Świąder. Strażak podejrzewa również, że osobliwy kolor wody może być spowodowany okresowym spływaniem nieczystości z zastanych po zimie kanałów burzowych.
Jak się okazuje, woda w tym miejscu badana jest bardzo rzadko. Zgodnie z programem Państwowego Monitoringu Środowiska, analizy w rzekach takich jak Silnica są wykonywane co trzy lata. Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Kielcach tłumaczy taki stan rzeczy przepisami prawa. – Ponieważ zlewnia Silnicy nie jest zbyt duża, punkt pomiarowy znajduje się w dolnej części, na Białogonie. Monitoringiem obejmowane są zbiorniki o pojemności powyżej 10 milionów m3, tymczasem kielecki zalew ma zaledwie 160 tys. m3, w związku z tym nie podlega pod monitoring – twierdzi zastępca wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska Waldemar Wach. Dodaje, że to Urząd Miasta jest odpowiedzialny za badanie stanu wody w zalewie.
Odmiennego zdania są urzędnicy z ratusza. Jednak i w tym wypadku brak jest jednoznacznej odpowiedzi. Ryszard Muciek, dyrektor wydziału usług komunalnych i zarządzania środowiskiem potwierdza, że zna informację o stanie wody oraz śniętych rybach. W jego opinii, badanie powinien prowadzić jednak Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. Dyrektor przyznaje jednocześnie, że wzdłuż ulicy Witosa nie ma kanalizacji deszczowej, a firmy, które odprowadzają stamtąd wody opadowe robią to wedle indywidualnych decyzji, które otrzymały w trakcie uzyskiwania pozwoleń budowlanych.
Problemu zanieczyszczonej wody w zalewie nie chce komentować także Czesław Gruszewski – zastępca prezydenta Kielc, odpowiedzialny za sprawy związane z ochroną środowiska. Stwierdził on jedynie, że zanieczyszczanie wody może wynikać z wciąż nieuregulowanej kwestii dostępu do kanalizacji w gminach ościennych.