W Nowej Słupi rozpoczęły się Małe Dymarki Świętokrzyskie. Podobnie jak w sierpniu, tak i teraz najważniejszą częścią imprezy są pokazy wytopu żelaza. Podobnie, jak przed dwoma tysiącami lat, surowiec obrabiano w specjalnie przygotowanych piecach ziemnych. Nowością jest natomiast wytapianie szkła.
Pokaz przygotował Marek Jarigiło z Wronowa na Lubelszczyźnie. Wytapiania szkła nauczył się kilkanaście lat temu w Grecji. Jak sam przyznał, myślał, że będzie to wakacyjna przygoda, jednak spędził tam 6 lat i przez cały czas szlifował swoje umiejętności. Następnie wrócił do kraju, gdzie wraz z żoną otworzyli wspólną pracownię artystyczną. Spod jego rąk wychodzą szklane dzbany, karafki, kieliszki, patery, czy lampy oświetleniowe. – Szkło, które wytwarzam jest ręcznie dmuchane. Wszystko jest przygotowywane w specjalnym piecu, w którym temperatura dochodzi do 1200 stopni Celsjusza. Podstawą jest utworzenie szklanej bańki, później przy użyciu różnych narzędzi nadaje się jej wcześniej wymyślony kształt – dodaje artysta
Wśród uczestników dymarek był miedzy innymi Marek Rokicki, który pochodzi z Łodzi, jednak od prawie 30 lat mieszka w Kanadzie. Co roku wraca do ojczyzny i zwiedza różne regiony naszego kraju. Jak przyznał w Górach Świętokrzyskich jest po raz pierwszy i jest tym miejscem zauroczony. Jak dotąd zwiedził Sandomierz, Opatów oraz Święty Krzyż. – Jest to ciekawe, bardzo poznawcze i na pewno zostanie w naszej pamięci – powiedział
Z kolei kilkuletniej Mai Wierzbickiej ze Starachowic najbardziej spodobał się proces przygotowywania mąki. – Najpierw wsypujemy ziarno, a później wszystko mielimy. Moim zdaniem to super zabawa – mówiła dziewczynka.
W programie dymarek znalazły się również: kowalstwo antyczne, wikliniarstwo, produkcja dziegciu, starożytna kuchnia i wiele innych warsztatów nawiązujących do pracy i życia codziennego ludów kultury przeworskiej. W kolejnych dniach zaplanowano także pokazy strojów, a także inscenizacje potyczki rzymskich legionistów z barbarzyńcami. Małe Dymarki Świętokrzyskie potrwają do niedzieli.