Nawet kilkadziesiąt kleszczy można znaleźć na psie po spacerze w lesie. Podobnie jak w przypadku ludzi, również nasze domowe zwierzęta narażone są na przenoszoną przez pasożyty groźną chorobę.
Joanna Kopacz, lekarz weterynarii z przychodni „Kajtek” w Kielcach tłumaczy, że właściciele psów nie powinni lekceważyć kleszczy. – Po każdym spacerze trzeba psa dokładnie obejrzeć, bo kleszcz wcześnie zauważony, który nie opił się jeszcze krwi, nie jest groźny. Dopiero po 24 godzinach może dojść do przeniesienia groźnej choroby. Szczególnie niebezpieczna jest babeszjoza. To przenoszona przez kleszcze choroba, która skutkuje rozpadem czerwonych krwinek u psa – mówi Joanna Kopacz.
Babeszjoza może doprowadzić do uszkodzenia nerek, a w konsekwencji śmierci psa. Co ważne, kleszcze coraz częściej spotyka się w parkach miejskich, więc narażone są również zwierzęta, które nie odwiedzają lasów, czyli naturalnego siedliska pasożytów.
Jak tłumaczy Joanna Kopacz, kluczowa jest profilaktyka. Przed kleszczami, a co za tym idzie chorobami przenoszonymi przez pasożyty chronią specjalne obroże, są też preparaty które nakłada się na skórę psa oraz tabletki, które zwierzę powinno zjeść. Każdy właściciel powinien dobrać preparat dla swojego psa. Niektóre nie chcą łykać tabletek, inne dostają uczulenia po preparatach nakładanych na skórę, nie wszystkie zwierzęta tolerują też obroże antykleszczowe.
Joanna Kopacz odradza samodzielne próby wyjmowania pasożytów znalezionych na psie. Jak mówi, brak umiejętności może doprowadzić do tego, że kleszcz będzie rozerwany, a jego głowa zostanie w skórze psa. Dużo lepiej odwiedzić lekarza weterynarii, który sprawnie i bezboleśnie pozbędzie się pajęczaka.