Prawie 250 razy od początku roku, świętokrzyscy strażacy gasili trawy, wypalane na łąkach i nieużytkach rolnych. Przełom zimy i wiosny to okres, w którym wyraźnie wzrasta liczba interwencji. Najwięcej wyjazdów do pożarów traw zanotowano w powiatach kieleckim i pińczowskim.
Jak informuje Paweł Obważanek, rzecznik Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Pińczowie, od początku roku odnotowano tam ponad 50 takich zdarzeń.
– Wypalanie traw stwarza duże zagrożenie dla ludzi, ich domostw i terenów zalesionych. Nie można bagatelizować nawet najmniejszych zdarzeń, ponieważ bardzo szybko mogą one przerodzić się w duży pożar stwarzający realne zagrożenie dla zdrowia i życia ludzkiego – podkreśla rzecznik pińczowskich strażaków.
Zdaniem Pawła Ksela, rzecznika Komendy Wojewódzkiej PSP, tegoroczne statystki dotyczące wypalania traw są niepokojące. Tym bardziej że, jak wiosenny sezon dopiero się rozpoczyna. Dodaje, że za większość pożarów traw odpowiedzialny jest człowiek. Wśród wielu panuje przekonanie, że spalenie suchej trawy użyźni glebę.
– Co roku odnotowujemy bardzo dużą liczbę takich interwencji. Wyjeżdżając do takich zgłoszeń i angażując w akcje nasze siły, bardzo często z opóźnieniem możemy zareagować w przypadku poważniejszych zdarzeń, kiedy trzeba ratować ludzkie życie – zaznacza Paweł Ksel.
Rzecznik świętokrzyskich strażaków przypomina, że wypalanie traw jest zabronione i grozi za nie grzywna w wysokości nawet do 5000 złotych. Natomiast jeśli wypalanie traw spowoduje pożar, w którym zagrożone zostanie mienie lub życie, można trafić do więzienia nawet na 10 lat.
Z danych Państwowej Straży Pożarnej wynika, że w 2016 roku, podczas akcji ratowniczych związanych z gaszeniem pożarów traw zużyto ponad 67 milionów litrów wody, co odpowiada pojemności 18 basenów olimpijskich. W wyniku pożarów zginęło 6 osób i spłonęło 12 tys. hektarów traw.