W Pjongczangu w Korei Południowej zakończyły się 23. Zimowe Igrzyska Olimpijskie. Ogłosił to przewodniczący Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego Thomas Bach. Polską flagę podczas ceremonii zakończenia niósł bobsleista Mateusz Luty.
Reprezentanci Polski zdobyli dwa medale – po złoto w indywidualnym konkursie skoków narciarskich na dużej skoczni sięgnął Kamil Stoch, a po brąz – drużyna skoczków. Oprócz Stocha znaleźli się w niej Stefan Hula, Dawid Kubacki i Maciej Kot.
Jak igrzyska podsumowuje Irena Szewińska – polska lekkoatletka specjalizująca się w biegach sprinterskich i skoku w dal, a obecnie działaczka krajowych i międzynarodowych organizacji sportowych?
Marcin Przemirski: Jak pani ocenia postawę polskich zawodników na Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Pjongczangu?
Irena Szewińska: Każdy zawodnik, każda zawodniczka, wszyscy chcą osiągnąć jak najlepsze wyniki. Jednym się to lepiej udaje, innym gorzej. Myślę, że złoty medal Kamila Stocha w skokach na dużej skoczni i brązowy drużyny odzwierciedlają nasz poziom jeśli chodzi o sporty zimowe. Było trochę szans w short-tracku, była w czwartek biatlonie. Po trzech zmianach Polki prowadziły, ale trzeba wziąć pod uwagę to, że we wszystkich ekipach na ostatniej zmianie wystawiane są najlepsze zawodniczki. Polki ostatecznie były siódme.
Apetyty mieliśmy większe. Pani miała przyjemność być dekorowana złotymi medalami Igrzysk Olimpijskich, ale i zaszczyt dekorować najlepszych Polaków. To przecież to pani zakładała medal na szyję Kamila Stocha. Jakie to uczucie?
Irena Szewińska: Dla mnie jako członka MKOL dekorowanie, a szczególnie dekorowanie polskich zawodników to jest największa przyjemność. A jeśli polska flaga biało – czerwona powiewa na najwyższym maszcie, mogę wysłuchać Mazurka Dąbrowskiego, to jest to dla mnie pełnia szczęścia.
Czy rozmawiała pani z Justyną Kowalczyk? W niedzielę bieg na 30 km kobiet i po cichu liczymy, że zobaczymy naszą biegaczkę jak z najlepszych czasów.
Irena Szewińska: Justynka była świetna na ostatnich igrzyskach. Życzę jej jak najlepiej, wszyscy trzymajmy za nią kciuki, żeby spełniła swoje i nasze marzenia. Oczywiście będę na trasie i będę dopingowała Justynę.
A jaka jest atmosfera tej imprezy. Ona odbywa się w wyjątkowych okolicznościach, bo jest „sportowym mostem” pomiędzy dwiema skłóconymi Koreami.
Irena Szewińska: To jest tak, jak kiedyś w przypadku Stanów Zjednoczonych i Chin. Wtedy przecierano kontakty poprzez tenis stołowy. Te igrzyska są okazją, żeby te dwa państwa wreszcie znalazły wspólną płaszczyzną. I znalazły. Wspólny marsz na otwarciu, wspólna drużyna hokejowa kobiet, wspólne występy zawodników w innych dyscyplinach – to jest dobry szlak.
A poza tym co dzieje się na arenach sportowych, wrażenie robią piękne widowiska. Na przykład niezapomniane wrażenie otwarcie igrzysk.
Irena Szewińska: Ceremonia otwarcia zawsze daje gospodarzom okazję do pokazania elementów swojej kultury. Ta była wyjątkowa również dlatego, że w jednej delegacji szli sportowcy z Korei Północnej i Południowej.