Prawie 12 000 tysięcy zabawek ma w swoim magazynie kieleckie Muzeum Zabawek i Zabawy. Jeszcze niedawno, wszystkie eksponaty były umieszczone w jednym magazynie przy Placu Wolności, mierzącym niecałe 30 metrów kwadratowych.
W tej chwili, są przenoszone do wyremontowanych pomieszczeń, na drugim piętrze budynku przy ulicy Kościuszki, w którym mieści się również Muzeum Laurensa Hammonda. Oprócz magazynu, są tam również pracownie renowacyjne i konserwatorskie. Łączna powierzchnia tych czterech pomieszczeń, wynosi ponad 100 metrów kwadratowych.
Dyrektor Muzeum Zabawek i Zabawy Maciej Obara podkreśla, że ułatwi to zadanie renowatorom, ponieważ poszczególne etapy pracy można umieścić w osobnych pomieszczeniach. – Eksponaty naprawiamy praktycznie codziennie, więc zdecydowanie ta przeprowadzka usprawni pracę – dodaje.
Zabawki, znajdą się na ekspozycji, najpierw trafiają do pracowni. Czasem wymagają kilku tygodni zabiegów, żeby zostały doprowadzone do stanu pierwotnego. Najbardziej specyficzne jest zabezpieczanie części plastikowych, a większość zabawek, do tej pory była wytwarzana właśnie z tego tworzywa. Aby je odpowiednio zabezpieczyć lub naprawić, potrzebne są różne preparaty, w tym specjalne kleje organiczne i nieorganiczne, czy stabilizujące wypełniacze.
W pomieszczeniach cały czas prowadzone są pomiary wilgotności. Gdy zabawka wychodzi z pracowni renowacji lub konserwacji, trafia do magazynu, w którym można utrzymywać odpowiednią dla eksponatów temperaturę. Przedmioty muzealne, a szczególnie te wykonane z plastiku nie lubią wysokiej temperatury, jak i jej wahań. Najlepiej czują się od 13 do 16 stopni. Maciej Obara zaznacza, że taką temperaturę trudno utrzymać we wszystkich pomieszczeniach, stąd najcenniejsze eksponaty są przechowywane w klimatyzowanej szafie, którą można porównać do lodówki. Tam utrzymuje się temperatura w okolicach 13 stopni – dodaje.
System klimatyzacji, który pozwala na utrzymywanie odpowiedniej temperatury i wilgotności był najdroższy spośród kupowanego wyposażenia pracowni, kosztował prawie 30 000 złotych. W Muzeum Zabawek i Zabawy pokazana jest jedynie jedna czwarta całego zbioru. Eksponaty trafiają do muzeum różnymi drogami. Część podarowana jest przez odwiedzających, a niektóre z nich są po prostu kupowane. Do placówki zgłaszają się także, tak zwani „łowcy zabawek”, którzy specjalizują się w wyszukiwaniu na rynku unikatowych egzemplarzy, po czym sprzedają je m. in. placówkom muzealnym. Spora część wyszukiwana jest także na aukcjach, gdzie często ceny są negocjowane. W zeszłym roku, muzeum udało się nabyć mechaniczny tramwaj z początku ubiegłego wieku za kwotę 1 500 złotych. Maciej Obara podkreśla że na zachodnim rynku, taka zabawka kosztuje prawie cztery razy więcej. Obecnie tramwaj jest w pracowni, gdzie nad jego naprawą czuwa szef konserwacji i napraw muzeum Władysław Herbuś.
Jednym z najcenniejszych eksponatów w zbiorze muzeów jest woskowa lalka z XVII wieku, która w kolekcji placówki jest od prawie 30 lat. Dyrektor muzeum zaznacza że jest dla nich bezcenna, przede wszystkim, ze względu na swoją unikatowość.
Zakończenie przenosin pracowni zaplanowane jest na koniec przyszłego tygodnia.