Proces Jana Maćkowiaka, wicemarszałka województwa świętokrzyskiego z PO rozpoczął się od nowa w Sądzie Rejonowym w Skarżysku-Kamiennej. W maju ubiegłego roku, samorządowiec został uznany winnym wywieszenia plakatu wyborczego, bez zgody zarządcy obiektu. Miał zapłacić 300 złotych grzywny, 200 złotych nawiązki oraz pokryć koszta sądowe.
Z wyrokiem nie zgodził się obwiniony, który złożył apelację, w związku z czym sprawa trafiła do Sądu Okręgowego w Kielcach. W listopadzie odbyła się rozprawa apelacyjna. Uznano, że sąd pierwszej instancji nie wyjaśnił w sposób prawidłowy wszystkich istotnych okoliczności sprawy, dlatego sprawa została ponownie skierowana do Skarżyska.
Podczas dzisiejszej rozprawy, wyjaśnienia złożył Jan Maćkowiak. Samorządowiec stanowczo zaprzecza, że to on powiesił plakat. Dodał, że podczas kampanii wyborczej spotykał się z wyborcami, a za cześć techniczną, taką jak rozwieszenie banerów, odpowiadali jego przyjaciele. – Czuje się poważnym i odpowiedzialnym człowiekiem. Biorę odpowiedzialność za moje czyny. Jeżeli bym to zrobił byłoby to świadome działanie i wiedziałbym jakie mogą być z tego konsekwencje i przyjąłbym mandat – powiedział Jan Maćkowiak.
Do zdarzenia miało dojść w październiku 2015 roku. Jedynym świadkiem, który poinformował o sprawie policję jest Mateusz Kuna, który w tym czasie wspierał inną partię w wyborach parlamentarnych. Mężczyzna twierdzi, że kiedy wracał z pracy zobaczył dwie osoby, które w sposób niedozwolony rozwieszają baner. Świadek twierdzi, że rozpoznał po głosie i posturze Jana Maćkowiaka. – Dopuszczam możliwość, że mogła być to inna osoba, ale nie wydaje mi się że się pomyliłem. Nie znałem go osobiście, ale widziałem go na różnych wydarzeniach i w mediach – powiedział świadek. Wicemarszałkowi województwa za to wykroczenie grozi kara grzywny.