Dosyć krytyczne reakcje Stanów Zjednoczonych na nowelizację ustawy o IPN wynikają z tego, że społeczność żydowska w USA liczy ponad 5 milionów osób, które stanowią elitę tego kraju i mają duży wpływ na prowadzoną przez Stany Zjednoczone politykę – uważa Kazimierz Kik, politolog UJK.
Jak dodaje, opinia sojuszników z Jerozolimy jest dla Ameryki ważniejsza niż głos drugiego sojusznika w Warszawie. Na razie interesy Białego Domu na Bliskim Wschodzie są na tyle istotne, że muszą także uwzględniać bardzo dobre relacje z Izraelem i stąd wynika reakcja Ameryki.
Profesor Kik jest jednak przekonany, że poza medialnym szumem żadnego konkretnego działania w tej sprawie nie podejmie ani administracja w Waszyngtonie ani rząd w Jerozolimie. W jego opinii zmiany w ustawie o IPN nie są na tyle poważnym problemem by wywoływać międzynarodowy konflikt.
– Powinniśmy rozwiązać go we własnej rodzinie, którą kiedyś stanowili Polacy, Żydzi i Ukraińcy. Nasza historia jest bardzo trudna i jest wiele takich momentów, które są bolesne dla naszych narodów, ale nie powinny stać się one kością niezgody – powiedział Kazimierz Kik.
W jego opinii w ustawie nie powinno być zapisów, które dają podstawy prawne do karania osób wypowiadających swoje opinie na temat obozów zagłady. Wszyscy wiemy, że to Niemcy organizowali te obozy. W tym kontekście gość Radia Kielce bardzo pozytywnie wypowiedział się o decyzji prezydenta Andrzeja Dudy, który z jednej strony zapowiedział podpisanie nowelizacji ustawy o IPN a z drugiej skierowanie jej do Trybunału Konstytucyjnego. Da to czas na kolejną debatę w tej sprawie i być może pozwoli na zbliżenie stanowisk.