Kieleccy radni pozytywnie zaopiniowali uchwałę intencyjną w sprawie rozwiązania Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego nr 1 przy ulicy Warszawskiej w Kielcach. Jak informowaliśmy, decyzji o likwidacji placówki sprzeciwiali się rodzice, którzy twierdzą, że ich dzieci – z racji na niepełnosprawność – źle zniosą przeprowadzkę na ulicę Kryształową, gdzie siedzibę ma Specjalny Ośrodek Szkolno-Wychowawczy nr 2.
Radni zdecydowali także o przeniesieniu do budynku na Warszawską Zespołu Szkół Informatycznych z ulicy Hauke Bosaka. W wyniku czego, do szkoły trafi kolejne 500 uczniów.
Komentując decyzje radnych wiceprezydent Kielc Andrzej Sygut stwierdził, że uchwały mają charakter intencyjny. Zapoznać się z nimi musi kurator oświaty. Dopiero kiedy zaakceptuje zmiany, będą one możliwe do wprowadzenia. Dodał jednocześnie, że zmiany są konieczne ze względu na niewielką liczbę uczniów w ośrodku. Od 1 września 2018 w przyszłej klasie 2 i 3 będzie 9-cioro dzieci z niepełnosprawnością znaczną i umiarkowaną i 41 z niepełnosprawnością lekką.
Prezydent Wojciech Lubawski pytany o sprzeciw rodziców dotyczący przenosin powiedział, że rozmawiał już z nimi na ten temat. Jeżeli przedstawią zaświadczenie z poradni pedagogiczno-psychologicznej, że przenosiny negatywnie wpłyną na dzieci to, wówczas podjęte zostaną w tej sprawie nowe decyzje sugerowane przez specjalistów z poradni.
Prezydent stwierdził również, że nie złoży deklaracji, że informatyk nie zostanie przeniesiony, czego domagali się radni Platformy Obywatelskiej, ponieważ byłaby to deklaracja lekkomyślna. Być może rozwiązaniem będzie podzielenie szkoły przy ulicy Warszawskiej tak, aby dzieci niepełnosprawne mogły dalej tam pozostać.
Tomasz Bogucki, radny porozumienia Samorządowego stwierdził, że w całym konflikcie dzieci są traktowane przedmiotowo. Burza medialna, jaka wybuchła wokół konfliktu była zupełnie niepotrzebna.
Radna PO Agata Wojda stwierdziła, że zamieszanie wokół uchwały wynika z tego, że urzędnicy nie przedyskutowali zmian z rodzicami. Gdyby doszło do takich rozmów, to całego zamieszania by nie było.
Beata Kurdziej przedstawicielka rodziców liczy, iż urzędnicy wsłuchają się ostatecznie w głos rodziców oraz badania specjalistów. Dodała także, że rodzicom zależało na tym, aby mogli się w tej sprawie wypowiedzieć.