„Polska powojenna: wojna domowa czy nowa okupacja?”. To temat dzisiejszych „Kłopotów z historią”. Gościem Centrum Edukacyjnego IPN „Przystanek Historia” w Kielcach był Tomasz Łabuszewski z warszawskiego oddziału IPN. Spotkanie poświęcone było sytuacji Polski po przekroczeniu w styczniu 1944 roku przez Armię Czerwoną granic II Rzeczpospolitej.
Historyk podkreślił, że pojęcie wojny domowej zakłada, iż w ramach jednego narodu mamy dwie grupy rywalizujące ze sobą na płaszczyźnie politycznej. Nie ma tam mowy o czynniku zewnętrznym. Tymczasem rola tego czynnika, czyli Rosji sowieckiej w latach 1944-1945 ma charakter zasadniczy.
– W 1945 roku mamy na terenie Polski pododdziały trzech dywizji wojsk wewnętrznych NKWD, to jest około 35 tysięcy żołnierzy i od momentu zakończenia działań frontowych około 500 tysięcy żołnierzy północnej grupy wojsk Armii Czerwonej. To jest element stabilizujący sytuację polityczną w Polsce. Twierdzenie, że lata 44-45 były okresem wojny domowej nie wytrzymuje krytyki. Mamy zwyczajnie do czynienia z najazdem naszych sojuszników – powiedział Tomasz Łabuszewski.
Podkreślił, że Armia Czerwona traktuje legalne władze polskie jako struktury wrogie. Od sierpnia 1944 roku żołnierze Armii Krajowej mają gwarantowane przez rządy Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii prawa kombatanckie. To oznacza, że są przedstawicielami tej samej koalicji antyhitlerowskiej, co Rosja sowiecka.
– Mamy na terenie kraju wicepremiera rządu polskiego, czyli Delegata Rządu na Kraj. Mamy reprezentację polityczną uznawaną przez wszystkie państwa za wyjątkiem Sowietów. Wszystkie te struktury są celem planowych, konsekwentnie realizowanych represji. Jak inaczej nazwać tę sytuację, jak nie agresją wymierzoną w struktury konspiracyjne, ale struktury niepodległego państwa polskiego – zaznaczył Tomasz Łabuszewski.
W 1945 roku konspiracja antykomunistyczna liczyła około 200 tysięcy osób. 20 tysięcy walczyło w oddziałach partyzanckich.