Prokuratorzy w Stanach Zjednoczonych oddalili zarzuty gwałtu i porwania wobec polskiej grupy Decapitated. Muzycy, którzy mieli stanąć 16 stycznia przed sądem prawdopodobnie będą mogli wrócić do kraju. Jak już informowaliśmy – w ich sprawie wystosował list do amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości świętokrzyski poseł Dominik Tarczyński, prosząc w nim o uwolnienie muzyków.
Lokalna gazeta „The Spokesman-Review” poinformowała, że zarzuty wobec polskiej grupy zostały oddalone. Cytowana przez dziennikarzy prokurator Kelly Fitzgerald we wniosku napisała o działaniu „w imię sprawiedliwości” i powołała się na „dobro ofiary”. Do tej sprawy sąd będzie mógł jednak w przyszłości wrócić.
Zespół poinformował o publikacji na portalu społecznościowym. Według informacji dziennikarzy z „The Spokesman-Review” do zwolnienia muzyków z aresztu mogło przyczynić się wstawiennictwo posła PiS.
Dominik Tarczyński, komentując w rozmowie z Radiem Kielce fakt oddalenia zarzutów wobec polskiego zespołu stwierdził, że ci, którzy zostali fałszywie oskarżeni wreszcie będą mogli wrócić do kraju.
– Cieszę się, że to szaleństwo fałszywych oskarżeń nie przełożyło się na obywateli polskich, o których zadbałem. Jako prawnik i poseł mam prawo w przypadku osób oskarżonych, bez względu na to, jaka jest decyzja sądu zadbać o ich bezpieczeństwo i ich prawa. Cieszę się również, że to prokuratura, nie sąd, ale właśnie prokuratura wycofała zarzuty. Nawet nie doszło do procesu, ponieważ to oskarżenie było tak żenujące. Polacy będą mogli wrócić wreszcie do swoich rodzin – stwierdził poseł.
Dodał, że ta sprawa była dla niego szczególnie ważna, bo dotyczyła naszych rodaków.
– Każdego z nas takie fałszywe oskarżenie może dotknąć, musimy zatem walczyć o prawdę, bez względu na to, czy sytuacja ma miejsce w Polsce, czy zagranicą – podkreślił parlamentarzysta.
Dominik Tarczyński dodał, że być może wraz z muzykami Decapitated spotka się w Kielcach na wspólnej konferencji prasowej, by poinformować o przebiegu tych wydarzeń.
Grupa Decapitated została zatrzymana 8 września w Santa Ana w trakcie trasy koncertowej. Jedna z fanek oskarżyła członków zespołu o gwałt. Muzycy przebywali w areszcie do grudnia, kiedy to zostali zwolnieni, ale musieli pozostać do dyspozycji sądu. Pojawiły się jednak nowe dowody, że są niewinni. W ich sprawie zeznawał m.in. muzyk Andy Marsh. Stwierdził, że widział kobietę, która oskarżyła Decapitated o gwałt, kiedy to podczas koncertu obijała się o metalowe bariery oraz innych ludzi. Kobieta tymczasem twierdziła, że obrażenia na jej ciele powstały w czasie gwałtu.