W polskiej tradycji kolędnicy zaczynają odwiedzać domy drugiego dnia świąt. Wigilia i pierwszy dzień Bożego Narodzenia przeznaczone są dla najbliższej rodziny.
Zwyczaj kolędowania dawniej wiązał się z ludowymi wierzeniami w myśl zasady, że jaka będzie końcówka mijającego roku, taki będzie cały przyszły rok. Kolędnicy nie byli związani bezpośrednio z biblijną opowieścią o narodzeniu Jezusa, ale bardziej z życiem świeckim, przedstawiającym aktualne wydarzenia.
Jak mówi Agnieszka Barańska, adiunkt działu naukowo-edukacyjnego Muzeum Historyczno-Archeologicznego w Ostrowcu Świętokrzyskim, kolędnicy przebierali się za różne postaci, m.in., Trzech Króli, żołnierzy, króla Heroda. Kolędnicy chodzili także z żywymi zwierzętami, później nosili ze sobą ich maszkary. Najbardziej znany jest turoń, czyli postać fantastyczna, której nazwa prawdopodobnie pochodzi od tura. Turoń miał symbolizować siłę i moc.
Agnieszka Barańska dodaje, że obecność kolędników w domu wiązała się ze szczęściem w nadchodzącym nowym roku, a także z płodnością i urodzajem. Dawniej te przymioty symbolizował m.in. bocian oraz koza. Bocian podszczypywał młode panny na wydaniu, które mogły jeszcze wyjść za mąż i mieć dzieci. Z kolei koza wróżyła dobre plony w myśl powiedzenia „Kiedy koza chodzi, to żytko rodzi”. Koza dawała gwarancję tego, że w domu nie braknie chleba.
Z kolędnikami chodził również kominiarz, który miał za zadanie wysmarować domowników sadzą. Zapewniało to szczęście i pomyślność w nowym roku. Z kolei w okolicach Okołu i Bałtowa w powiecie ostrowieckim wśród kolędników chodziła para młoda zapewniająca zakochanym szczęśliwe małżeństwo.