Po raz drugi przy klasztorze ojców franciszkanów w Pińczowie stanęła żywa szopka. Z kolei po raz ósmy zwierzęta pojawią się w Wigilię w drewnianej stajence przy kościele św. Jana Chrzciciela w Skalbmierzu.
O. Wojciech Madej gwardian klasztoru i kustosz sanktuarium Matki Bożej Mirowskiej w Pińczowie tłumaczy, że nieodzownym elementem świąt Bożego Narodzenia jest radość, a tej jego zdaniem na pewno nie zabraknie przy żywej szopce, w której, podobnie, jak w roku ubiegłym pojawi się wiele zwierząt. Wśród nich m.in. lamy, baranki, owieczki i domowe ptactwo.
– Ludzie przychodzą do szopki całymi rodzinami, aby poczuć to naturalne przyjście Jezusa na świat. Przy żywej szopce, dzięki przygotowanej inscenizacji i jasełkom na świeżym powietrzu to naturalne przyjście Jezusa do ludzi widać szczególnie mocno i wyraźnie – uważa duchowny.
Wspólne kolędowanie przy szopce w Pińczowie połączone z jasełkami rozpocznie się w wigilijny wieczór tuż po godzinie 23.00. Z kolei przy kościele w Skalbmierzu, jak informuje proboszcz parafii, ks. Marian Fatyga, wspólne kolędowanie przy szopce zaplanowano już przed godziną 20.00, kiedy to rozpocznie się tzw. pasterka dla dzieci. W szopce nie zabraknie oczywiście zwierząt: osiołka, kucyków, kóz, owieczek i królików. Zdaniem duchownego inscenizacja żywej szopki ma przede wszystkim wymiar katechetyczny.
– Nasza żywa szopka odwołuje się do tego, co w 1223 roku w Greccio, we Włoszech zapoczątkował św. Franciszek przygotowując pierwsze misterium Bożego Narodzenia. Chcemy edukować i przekazywać w ten sposób wiarę młodemu pokoleniu - mówi proboszcz skalbmierskiej parafii.
W obu parafiach żywe szopki będzie można również podziwiać w pierwszy dzień świąt.