Nikt nie spodziewał się 36 lat temu, gdy wprowadzono stan wojenny, że system narzucony siłą upadnie a Polska odzyska wolność. Jak powiedziała Naczelnik Kieleckiej delegatury IPN Dorota Koczwańska-Kalita po II wojnie światowej system represji i propagandy miał za zadanie ogołocenie Polaków z tradycji i pamięci, zastraszenie ich i zniechęcenie do jakichkolwiek form protestu.
– W tą politykę wpisywał się także stan wojenny, który wprowadzono by utrzymać przy władzy komunistów w obliczu rodzącego się wielkiego ruchu społecznego Solidarności – mówiła – Dorota Koczwańska-Kalita.
Jak zauważyła naczelnik, ówczesna propaganda przez lata wmawiała Polakom, że był to wybór mniejszego zła w obliczu możliwej sowieckiej agresji. Jak jednak pokazują dokumenty historyczne ZSRR nie był w stanie interweniować w Polsce, ponieważ miał własne problemy, a opowieści o ruchach wojsk radzieckich przy granicy były mitem.
Powtarzana jednak wielokrotnie teza o konieczności wprowadzenia stanu wojennego znalazła swoich odbiorców, którzy usprawiedliwiają w ten sposób internowania 10 tysięcy osób, ofiary pacyfikacji, delegalizację Solidarności, zamknięcie wolnej prasy i ograniczenia swobód obywatelskich.
– Dziś naszym obowiązkiem jest pokazywanie prawdy o stanie wojennym i odkłamywanie propagandy, która była tworzona wokół tego tragicznego dla Polski wydarzenia. To także powinna być część wychowania patriotycznego i troski o osoby, które działały na rzecz wolnej Polski – dodała Dorota Koczwańska-Kalita.