Nie milkną komentarze po decyzji Krajowej Izby Odwoławczej w sprawie obsługi komunikacyjnej Kielc. Jak już informowaliśmy, KIO uznała zażalenie firmy Michalczewski, a tym samym radomski przewoźnik został przywrócony do postępowania przetargowego.
Izba uznała, że odwołanie firmy jest zasadne, a Zarząd Transportu Miejskiego w Kielcach naruszył przepisy wykluczając przewoźnika z przetargu. Decyzję uzasadniano tym, że spółka Michalczewski nie spełnia jednego z warunków przetargu, czyli nie jest w stanie przygotować bazy transportowej w ciągu 5 miesięcy.
Marian Sosnowski dyrektor kieleckiego ZTM nie zgadza się z wyrokiem Krajowej Izby Odwoławczej. Jak powiedział w Radiu Kielce, Zarząd Transportu Miejskiego będzie odwoływać się w tej sprawie do Sądu Okręgowego.
– Złożymy odwołanie od decyzji KIO. Nie widzę możliwości, aby firma Michalczewski stworzyła bazę transportową w ciągu 5 miesięcy – powiedział.
Katarzyna Zapała miejska radna PO, stwierdziła tymczasem, że miasto stało się rzecznikiem jednej firmy, a jest nią MPK.
– Pokazujemy innym, że Kielce nie są przychylne dla firm z zewnątrz- podkreśliła na antenie Radia Kielce.
Dariusza Kozaka przewodniczącego kieleckiej Rady Miasta nie przekonują argumenty przedstawione przez KIO.
– To, że Michalczewski wrócił do gry nie oznacza, że wygra ten przetarg. To smutny dzień dla pracowników MPK, bo pamiętajmy, że w ostatnich latach Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne przeszło gruntowną zmianę, funkcjonuje naprawdę bardzo dobrze – mówił.
Jak dodał, fakty są też takie, że MPK złożyło gorszą ofertę, od radomskiej firmy.
– Poczekajmy na odwołanie ZTM, mam nadzieję, że od przyszłego roku kielczan będzie wozić firma z tradycjami – zaznaczył.
Według Witolda Borowca, radnego Porozumienia Samorządowego, decyzja KIO jest kuriozalna.
– Mam nadzieję, że piłka jest jeszcze w grze, że będzie odwołanie, cieszyłbym się, gdyby firma Michalczewski rzeczywiście była konkurencją dla MPK. Nie ma się czym pochwalić, jakimiś starymi autobusami, poza tym nie wiem skąd ta firma znajdzie pieniądze na zakup ponad 140 pojazdów, a teren, gdzie miałaby się znajdować baza przy ulicy Łódzkiej, to złe rozwiązanie – powiedział.
Marcin Kucharski członek zarządu spółki Michalczewski poinformował, że spodziewał się takiej decyzji KIO. Jak powiedział, decyzja o wykluczeniu była podjęta niezgodnie z przepisami ustawy.
Sędzia Dagmara Gałczewska – Romek z KIO poinformowała, że wykluczenie musi się opierać na obiektywnych i niedających się podważyć faktach. Stwierdziła, że niedochowanie 5 – miesięcznego terminu na rozpoczęcie świadczenia usług, może rodzic jedynie negatywne skutki dla wykonawcy w przyszłości, w oparciu o zapisy umowy np. kary umowne lub nawet odstąpienie od realizacji kontraktu. Natomiast na etapie przetargowym postępowania nawet hipotetyczny brak spełnienia określonych przetargiem wymogów, nie może stanowić podstawy do wykluczenia wykonawcy z postępowania.
– Już samo stwierdzenie tej okoliczności stanowi podstawę do uznania, że decyzja o wykluczeniu spółki Michalczewski była niezasadna – powiedziała Dagmara Gałczewska – Romek.
Orzeczenie KIO oznacza, ze ZTM musi zapłacić 15 tys. złotych kosztów sądowych. Kontrakt, który Zarząd Transportu Miejskiego chce podpisać z wybranym przewoźnikiem wart jest ponad 600 milionów złotych.