Świętokrzyski poseł Prawa i Sprawiedliwości Dominik Tarczyński nie straci immunitetu – zdecydował Sejm. Podczas czwartkowego posiedzenia izby opowiedziała się za tym większość posłów.
Jak informowaliśmy, przed dwoma tygodniami za jego odebraniem opowiedziała się Komisja Regulaminowa, Spraw Poselskich i Immunitetowych Sejmu. Decyzja ta miała związek z prywatnym aktem oskarżenia, jaki wobec Dominika Tarczyńskiego złożył poseł Platformy Obywatelskiej Marcin Kierwiński.
Dziś za uchyleniem immunitetu opowiedziało się 186 posłów, przeciw było 240, a pięciu wstrzymało się od głosu.
– Cieszę się z tej decyzji Sejmu. Jedynym celem posła Kierwińskiego było wyciszenie pytań, które zadawałem mu publicznie i de facto zamknięcie mi ust. W zaciszu sali sądowej poseł PO zapewne zabiegałby także o wyłączenie jawności rozprawy, a przecież chodzi o miliardy złotych. Ja chcę mówić otwarcie, aby społeczeństwo słyszało, dlaczego był tak bardzo zainteresowany firmą, w której pracował i dlaczego tak bardzo zabiegał, aby Ministerstwo Obrony Narodowej i Antoni Macierewicz tłumaczyli się, że to nie Caracalle będą zakupione dla wojska. Mnie chodziło natomiast o to, by poseł odpowiedział, czy cały czas ma kontakt z firmą Airbus Helicopters, którą tak bardzo wychwalał – stwierdził w rozmowie z Radiem Kielce Dominik Tarczyński.
Jak dodał, poseł Kierwiński interesując się przetargiem na zakup śmigłowców dla polskiej armii złożył doniesienie do prokuratury w sprawie tego przetargu oskarżając ministerstwo obrony o to, że doszło do nieprawidłowości.
– W odpowiedzi na jego działanie ja zadałem mu pytania, publicznie, w trakcie konferencji prasowej, czy nadal ma kontakty z firmą Airbus, co wywołało u posła Kierwińskiego zdenerwowanie. Nie odpowiedział, lecz stwierdził, że go pomawiam. Stąd wniosek o uchylenie mi immunitetu. Sejm się na to nie zgodził, co mnie cieszy. Nie ma zgody na to, aby odpowiedzi padały w zaciszu sal sądowych, bo dotyczą miliardów złotych i powinniśmy o tym rozmawiać publicznie – dodał Dominik Tarczyński.
Marcin Kierwiński był pracownikiem firmy Airbus Helicopters w latach 2001-2007. Wielokrotnie podkreślał jednak, że nie miał wpływu na postępowania przetargowe i nie ma żadnych związków z poprzednim pracodawcą.