Przed Sądem Okręgowym w Kielcach odbyła się kolejna rozprawa, w procesie, w którym Wojewódzki Szpital Zespolony domaga się od świętokrzyskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia, pieniędzy za wykorzystane leki. Proces ma charakter cywilny.
Jak informowaliśmy, szpital od lipca 2012 roku do grudnia 2014 roku nie wykazywał w zestawieniach wysyłanych do NFZ kosztów leków przeznaczonych do leczenia pacjentów z wirusowym zapaleniem wątroby typu B i C. Dopiero w 2016 roku dopatrzono się nieprawidłowości, po czym nowe władze szpitala upomniały się o 7 milionów złotych refundacji za medykamenty.
Jak ustalono, luka w dokumentacji jest prawdopodobnie efektem źle skonstruowanych umów, między szpitalem, a NFZ. Uwzględniały one wyłącznie koszt preparatów wykorzystywanych w leczenia na oddziałach szpitalnych. Natomiast leki podane w ambulatorium poradni chorób zakaźnych nie były wykazane w tym zestawieniu. Dlatego NFZ odmówił płacenia za nie szpitalowi.
Jak twierdzi Andrzej Domański, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kielcach, ta sytuacja, to prawdopodobnie wynik zaniedbań poprzedniej dyrekcji placówki. – Uważam, że nie popełniliśmy błędu, ponieważ wszystkim potrzebującym pomoc została udzielona. Być może zawinili poprzednicy, przy formułowaniu umów na realizację świadczeń z funduszem. Dla nas jako lekarzy, życie ludzkie jest najważniejsze- mówi Andrzej Domański.
Z kolei Małgorzata Kiebzak, dyrektor NFZ podkreśla, że kwestia jest problematyczna dla każdej ze stron sporu. Zapewnia jednocześnie, że fundusz zastosuje się do wyroku sądu i jeśli zajdzie taka potrzeba, wypłaci szpitalowi sporne pieniądze.
Sąd Okręgowy ma wydać orzeczenie w tej sprawie 18 października.