Ponad 30 pielęgniarek solidaryzowało się w Sądzie Rejonowym w Sandomierzu ze swoimi koleżankami ze Szpitala Powiatowego w Staszowie, które zostały dyscyplinarnie zwolnione z pracy po tym jak zorganizowały w kwietniu protest. Przed sądem odbyła się pierwsza rozprawa w tej sprawie.
Do protestu doszło w kwietniu, a tuż po nim trzy pielęgniarki otrzymały wypowiedzenia. Zdaniem dyrektora, jego podwładne naruszyły podstawowe obowiązki pracownicze, ponieważ nie przebywały na wskazanym przez niego oddziale. Pielęgniarki nie zgodziły się z tą decyzją i skierowały sprawę do sądu. Przed salą rozpraw wspierały je koleżanki ze Szpitala Powiatowego w Staszowie.
W poniedziałek odbyła się pierwsza rozprawa. Zeznania składały zwolnione kobiety i dyrektor szpitala. Jedna z pielęgniarek – Wioletta S. 14 kwietnia, czyli w trakcie trwania strajku, została oddelegowana z laryngologii na oddział pediatrii. Kobieta udała się w wyznaczone miejsce, gdzie swoją pracę odbywały 3 pielęgniarki, a kolejna miała dołączyć za kilka godzin. – Kiedy przyszła koleżanka, ja porozumiałam się zarządem związku zawodowego, z pielęgniarkami z oddziału oraz pielęgniarką koordynującą i dołączyłam do strajku – powiedziała na sali rozpraw Wioletta S.
Dyrektor wyjaśniał natomiast, że 14 kwietnia na oddziale dziecięcym przebywało 9 pacjentów i była potrzebna odpowiednia liczba personelu, dlatego pielęgniarka powinna była być na wyznaczonym oddziale. – Ponadto w tym dniu jedna z sióstr przyniosła zwolnienie lekarskie, więc nie było jej w pracy. Tego dnia była także kontrola Narodowego Funduszu Zdrowia, a w związku z tym pielęgniarka koordynująca musiała brać w niej udział – powiedział Józef Żółciak. Dodał, że wszystkie zwolnione kobiety miały obowiązek danego dnia pracować.
Kolejna rozprawa odbędzie się 14 września. Protest w staszowskiej lecznicy trwał od 5 do 14 kwietnia. Jego przyczyną były żądania płacowe. Ostatecznie pielęgniarki otrzymały 400 zł podwyżki.