Wycinka drzew na bardzo szeroką skalę prowadzona jest w lesie komunalnym w Kielcach w okolicach rezerwatu Biesak – zaalarmowali nas zaniepokojeni słuchacze. Ich zdaniem wycinane są głównie stare drzewa, a prace prowadzone są na bardzo dużym obszarze.
Tymczasem Robert Płaski, nadleśniczy Nadleśnictwa Kielce uspokaja, że jest to planowana wycinka i nie ma mowy o działaniach wykraczających poza ustalone limity.
– Prace przeprowadzane są na 14 hektarach w Nadleśnictwie Dyminy w ramach Planu Urządzania Lasu. To dokument, zatwierdzony przez ministra Środowiska. Działania mają poprawić, jakość i wartość drzewostanu. Sens zabiegów polega nie tylko na redukowaniu jego liczby, ale także sprzyja prawidłowemu wzrostowi i rozwojowi pozostałych drzew – powiedział.
Robert Płaski, przekonuje, że wycinka nie przekracza ustalonych norm. Docelowo z tamtego obszaru ma zostać pozyskanych 300 metrów sześciennych drewna.
Wycinka jest niczym w porównaniu do strat, jakie Lasy Państwowe poniosły w ciągu zaledwie jednej nocy w ubiegły weekend. W wyniku nawałnic, które przeszły nad Polską w nocy z piątku na sobotę położonych zostało ponad 26 tys. hektarów lasów. Ze wstępnych szacunków wynika, że straty w drewnie wynoszą ponad 6 mln 600 tysięcy metrów sześciennych. Robert Płaski stwierdził, że obszar, który został zniszczony jest prawie dwa razy większy od tego nadzorowanego przez Nadleśnictwo Kielce.
W 2012 roku w czterech leśnictwach: Marzysz, Niestachów, Radomice i Trzemosna wiatr wywrócił i złamał ponad 3 tys. m sześciennych drzew. W ubiegłym roku ponad 7 tys. metrów sześciennych drzew zostało powalonych w Nadleśnictwie Kielce. Straty są odtwarzane przez dziesiątki lat.