W 607. rocznicę wielkiego zwycięstwa Polaków nad Krzyżakami, odwiedziliśmy te miejsca w naszym regionie, które są związane z bitwą pod Grunwaldem.
Nasi reporterzy byli m.in w klasztorze na Świętym Krzyżu, kościele parafialnym w Kijach, kolegiacie w Opatowie, na zamku w Chęcinach, w Garbowie, Sandomierzu i innych miejscach, które mało kto kojarzy z wielką bitwą sprzed wieków. Byliśmy też, oczywiście, na polach Grunwaldu.
Sanktuarium na Św. Krzyżu
Święty Krzyż był ważnym miejscem dla polskich monarchów. Do XVII wieku pełnił rolę najważniejszego polskiego sanktuarium narodowego. Przybywali tu królowie, którzy wspierali świątynię i przyznawali jej wiele przywilejów. Jednak najbardziej związany z tym miejscem był Król Władysław II Jagiełło.
– Wielokrotnie przyjeżdżał na Święty Krzyż. Przyjechał tu nawet niespełna miesiąc przed bitwą pod Grunwaldem – mówi o. Krzysztof Jamrozy, oblat, mistrz nowicjatu w klasztorze.
Najważniejsza wizyta króla miała miejsce 19 czerwca 1410 roku. Wtedy Jagiełło zatrzymał się z rycerstwem w Nowej Słupi i pieszo pielgrzymował do sanktuarium, by modlić się o zwycięstwo nad krzyżakami. Prawdopodobnie opat Mikołaj Drozdek był kapelanem Jagiełły i przygotowywał go do chrztu. Tak narodziły się więzy łączące króla z tutejszym opactwem benedyktyńskim. Król prawdopodobnie planował także chrystianizację Rusi przy wsparciu świętokrzyskich benedyktynów.
Z inicjatywy i na koszt Władysława Jagiełły w kościele powstały też polichromie, które wykonało sześciu sprowadzonych przez króla malarzy z Rusi. Malowidła powstały w latach 1393-1394. Prawdopodobnie były to sceny przedstawiające Trójcę Świętą, znalezienie i podwyższenie Krzyża Świętego oraz cykl pasyjny – mówi o. Krzysztof Jamrozy. Malowidła znajdowały się zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz świątyni. Niestety, przepadły wraz z pożarem w 1773 roku, w którym ówczesny kościół niemal doszczętnie spłonął. Niewyraźne fragmenty, które są pozostałościami tamtych fresków, można zobaczyć na niewielkiej odkrywce w klasztornych krużgankach. Podczas badań archeolodzy dotarli bowiem do fragmentu oryginalnego muru świątyni z czasów Jagiełły. Widać na nich fragmenty polichromii, co wskazuje, że świątynia była nią pokryta także na zewnątrz.
O tym, jak pięknie mogły wyglądać malowidła ze Świętego Krzyża można się przekonać odwiedzając Kaplicę Zamkową w Lublinie. Mniej więcej w tym samym czasie Król Władysław Jagiełło także tam ufundował bizantyjsko- ruską polichromię, którą można podziwiać do dziś. Niewykluczone, że malowidła wykonywali ci sami malarze.
Sandomierscy rycerze
Ogromne zasługi w bitwie pod Grunwaldem odnieśli rycerze z Ziemi Sandomierskiej. W tym gronie był słynny na całą Europę Zawisza Czarny z Garbowa, który w momencie gdy upadała wielka chorągiew królewska szybko zorientował się w krytycznej sytuacji i zorganizował kontratak.
Chorągiew została odbita, bitwa toczyła się dalej. Zasługi miał w niej również kolejny rycerz Ziemi Sandomierskiej tj. Dobiesław z Oleśnicy, który, gdy okazało się, że w stronę polskich wojsk szarżuje sam Wielki Mistrz Urlich von Jungingen, jako dowódca swojej grupy rycerzy stanął z nim do bezpośredniej konfrontacji.
– Nie było zwycięzcy tego pojedynku na kopie, ale koń Dobiesława został zraniony – powiedział nam Karol Bury, kasztelan Chorągwi Rycerstwa Ziemi Sandomierskiej.
Jego zdaniem, z kroniki Jana Długosza można wywnioskować, że Wielkiego Mistrza zakonu krzyżackiego w bitwie pod Grunwaldem mógł zabić Mszczuj ze Skrzynna herbu Łabądź – kolejny rycerz Ziemi Sandomierskiej. Według kasztelana świadczą o tym dwa ślady. Po pierwsze giermek Mszczuja wskazał królowi miejsce, gdzie znajdowało się ciało Urlicha von Jungingena, co w tak ogromnym pobojowisku, kurzu i zamieszaniu dla osoby, która naocznie tego nie widziała nie mogło być oczywiste.
– Ponadto Mszczuj ze Skrzynna podarował królowi Władysławowi Jagielle po bitwie grunwaldzkiej pektorał Wielkiego Mistrza, który zgodnie z ówczesnymi obyczajami wziął jako łup wojenny po nim. Płaszcz Urlicha von Jungingena Mszczuj ze Skrzynna przekazał do kościoła w Kijach koło Pińczowa, gdzie przez długie lata służył jako ornat – dodał nasz rozmówca.
Chorągiew Rycerstwa Ziemi Sandomierskiej to formacja nawiązująca do dawnych tradycji rycerskich, zawiązana ponad 20 lat temu. Organizuje inscenizacje historyczne, pokazy walk, musztry i tańca dworskiego. Jest do tego w pełni przygotowana pod kątem wyposażenia, ubiorów i merytorycznego przygotowania.
Tudorów
To niewielka miejscowość licząca zaledwie 30 numerów, wieś w powiecie opatowskim, leżąca przy bocznej drodze na trasie Opatów – Sandomierz. Znajdują się tu ruiny średniowiecznej baszty. Jej historia łączy się z wydarzeniami z 1410 roku.
Jak zakończyła się bitwa pod Grunwaldem, wiemy wszyscy. A co stało się z jeńcami, którzy trafili wówczas do niewoli? Tę zagadkę wyjaśnia właśnie historia zamku w Tudorowie.
W XV wieku właścicielem Tudorowa był rycerz Pełka (Pełko) herbu Janina. Brał udział w wojnie polsko – krzyżackiej, walczył także pod Grunwaldem. Po bitwie do rodzinnego zamku przywiózł jeńców. Wśród nich był Anglik, Jan Tudor, młody rycerz szukający przygód.
Legenda głosi, że jego krewni zasiadali na tronie angielskim. Kiedy Jan Tudor dostał się do niewoli, trafił do kasztelana zamku w Międzygórzu, oddalonego od obecnego Tudorowa o kilkanaście kilometrów. Nie traktowano go tu jednak jak podwładnego, uczył fechtunku synów kasztelana. Kiedy zakochał się w córce swego pana, a kasztelanka odwzajemniła uczucie, ojciec dał pozwolenie na ślub. W posagu oddał młodym część swoich ziem. A że młody cudzoziemiec szukał miejsca odosobnionego, gdzie mógłby zbudować zamek, wybór padł na jedną z niewielu skał w okolicy. Na otoczonym żyzną glebą wzniesieniu powstał zamek z warowną basztą. Od nazwiska jeńca spod Grunwaldu miejscowość nazwano Tudorowem.
Historycznie, baszta jest pozostałością założenia obronnego, a pierwszym udokumentowanym właścicielem tego terenu jest rycerz Pełka herbu Janina. W XV wieku pojawiają się kolejni właściciele Tudorowa, to Iwan, Pełka, Piotr, znów Pełka i w końcu kanonik wiślicki Jan de Tudorow.
Obecnie w Tudorowie zachowała się jedynie baszta. Z trzech stron otoczona jest rzeką Opatówką, od wschodu suchą fosą. Baszta ma 20 metrów wysokości, zbudowana została z kamieni wapiennych i cegieł, ma wymiary 9,35m x 10,50m. W czasach swej świetności wieża miała charakter mieszkalny i obronny, świadczą o tym grube mury i otwory strzelnicze.
W ciągu biegu historii dobra przechodziły w różne ręce, aktualnie teren zamku jest własnością rzeźbiarza Gustawa Hadyny.
Garbów
Garbów niewielka miejscowość w gminie Dwikozy położona około 15 kilometrów od Sandomierza – to miejsce, z którego pochodził legendarny średniowieczny rycerz Zawisza Czarny herbu Sulima.
– Z inicjatywy lokalnego Stowarzyszenia, które dba o jego pamięć, w lipcu 2010 roku w 600. rocznicę bitwy pod Grunwaldem, na placu obok wiejskiego Domu Kultury w Garbowie, odsłonięto pomnik Zawiszy. Rzeźba z brązu, autorstwa Gustawa Hadyny, ma 2,5 m wysokości i stoi na granitowym cokole. Przedstawia rycerza w zbroi – informuje Olga Gawron prezes Stowarzyszenia.
Jeszcze do niedawna miejsce pochodzenia Zawiszy pozostawało tajemnicą. Jednak dzięki badaniom prowadzonym przez historyków z Sandomierza udało się odkryć nowe fakty dotyczące średniowiecznej historii tej miejscowości. Wciąż jednak nie wiadomo gdzie dokładnie mógł się mieścić rodzinny dom rycerza. Jak dotąd, udało się zbadać dwie lokalizacje. Pomocne okazały się w tym względzie wskazówki okolicznych mieszkańców. Wsparcia udzielił między innymi Tadeusz Turbakiewicz mieszkaniec Starego Garbowa, pasjonat historii. W wytypowaniu jednego z nich pomogły odnalezione przez niego fragmenty zabudowań. Podczas prac polowych odkrył on pozostałości fundamentów oraz drewnianych konstrukcji.
Zawisza Czarny najprawdopodobniej urodził się w Garbowie. Jednak większość życia spędził poza nim. Tutaj więcej przebywali jego bracia Jan Farurej oraz Piotr Kruczek. Zawisza w krótkim czasie zdobył międzynarodową sławę, między innymi dzięki swojej szlachetności, ale także nieprzeciętnym umiejętnościom, wygrywał dziesiątki turniejów rycerskich w całej Europie, wkrótce został okrzyknięty najznamienitszym rycerzem średniowiecznej Europy.
Na bitwę pod Grunwaldem wyruszył z dworu węgierskiego króla Zygmunta Luksemburczyka. W czasie kampanii Zawisza i Jan Farurej weszli w skład wielkiej chorągwi królewskiej. Niewykluczone, że to właśnie Zawisza w krytycznym momencie bitwy uratował królewski sztandar, choć nie ma na to dowodów.
Kolegiata Opatowska
Opatowska kolegiata jest jednym z ważniejszych i najstarszych punktów w tej miejscowości. Romańska świątynia góruje nad całym miastem i przypomina o bogatej i pięknej historii kraju. Wewnątrz kościoła znajduje się wiele polichromii o charakterze religijnym.
W prezbiterium widnieją cztery sceny historyczno-batalistyczne: bitwa pod Grunwaldem, bitwa na Psim Polu, bitwa pod Wiedniem oraz tajemnicza bitwa, która prawdopodobnie rozegrała się w 1673 roku z udziałem Jana III Sobieskiego.
Sceny batalistyczne są bardzo obszerne i, jak mówi przewodniczka Grażyna Szemraj, powstały przed rokiem 1743 i do dziś nie wiadomo kto może być autorem. Zauważa również, że rozmiar tych malowideł świadczy o tym, że artystów było kilku.
Grażyna Szemraj dodaje, że sceny nie są przedstawione w taki sposób, w jaki rzeczywiście bitwy się odbywały. Są to wizje malarza, w których najważniejszą rolę spełniają symbole.
Na polichromii przedstawiającej bitwę pod Grunwaldem na pierwszym planie można dostrzec dwa nagie miecze, czyli to, co jest najbardziej charakterystycznym momentem rozpoczęcia tej historycznej bitwy. Jest tu także m.in. osoba trzymająca charakterystyczny proporczyk. Co ciekawe, na polichromii trudno dopatrzeć się króla Władysława Jagiełły, ponieważ jego postać z pewnością nie rzuca się pierwsza w oczy.
Jak zauważa Grażyna Szemraj, malunki znajdują się na granicy malarstwa naiwnego. Uważa jednak, że nie należy zbyt poważnie traktować artyzmu polichromii, ponieważ powstały one w zupełnie innym celu, w ramach sztuki sejmikowej ku panom braciom, czyli szlachcie.
Sejmiki szlacheckie, które odbywały się w kolegiacie w Opatowie, podobno należały do najbardziej burzliwych ówczesnej Polsce. Grażyna Szemraj zaznacza, że malunki najważniejszych bitew w historii kraju, m.in. bitwy pod Grunwaldem mają związek z patriotycznym i obywatelskim przesłaniem, przypominającym szlachcie o chwale polskiego oręża.
Bitwa pod Grunwaldem ma także bardzo duży związek z częstymi wizytami króla Władysława Jagiełły w Opatowie. Udokumentowano 24 pobyty władcy w tym mieście. Źródła podają, że król przed Grunwaldem spędził w mieście dwa dni. Przemieszczał się z Sandomierza właśnie przez Opatów. Trasa ta do dziś nazywana jest gościńcem opatowskim. Po modlitwie w kolegiacie Władysław Jagiełło udał się przez Nową Słupię na Święty Krzyż.
W Opatowie na przestrzeni lat Władysława Jagiełłę, powracającego z podróży lub z bitew, witały żony. Grażyna Szemraj zaznacza, że takie wydarzenia były bardzo ważne dla miejscowej ludności i miały niebagatelny wpływ na tutejszy handel, gospodarkę, a nawet modę.
Dzisiaj do opatowskiej kolegiaty przyjeżdżają pasjonaci historyczni, a także mieszkańcy Grunwaldu lub okolic. Turyści z tych okolic poszukują wszelkich śladów wielkiej bitwy i są zachwyceni, że tak odległy Opatów oraz historyczna kolegiata są w pewnym stopniu związane z bitwą z 1410 roku.
Fryz Heraldyczny w Bazylice Katedralnej
– Powstał z inicjatywy króla Władysława Jagielły. To jedyny zachowany zespó herbów barwionych, co w heraldyce ma ogromne znaczenie – podkreśla dr hab. Tomisław Giergiel z Muzeum Okręgowego w Sandomierzu.
Fryz zawiera 9 herbów ziemskich, w tym herb Ziemi Sandomierskiej, herby państwowe i dynastyczne: podwójny krzyż Jagiełły oraz herb Anny Cylejskiej, jego drugiej żony.
Ten zestaw ukazuje kształt terytorialny ówczesnego państwa, to kto sprawuje władzę oraz ciągłość dynastyczną – dodał Tomisław Giergiel.
Z fundacji Władysława Jagiełły po bitwie pod Grunwaldem, w podziękowaniu za zwycięstwo w kolegiacie sandomierskiej, czyli dzisiejszej katedrze powstały unikatowe freski bizantyjsko – ruskie.
Relikwiarz drzewa krzyża świętego
Ponadto król podarował miastu relikwiarz drzewa krzyża świętego zdobyty pod Grunwaldem, znajdujący się teraz w zbiorach Muzeum Diecezjalnego. Jak powiedziała kustosz Urszula Stępień, to jeden z najcenniejszych zabytków sztuki złotniczej.
Król Władysław Jagiełło darzył Sandomierz dużą sympatią, przebywał tu w sumie ponad 70 razy, w zamku była rezydencja królewska. Ówczesna kolegiata miała w XIV i XV wieku dwa wezwania: Narodzenia Najświętszej Marii Panny i 12 Apostołów, co może tłumaczyć sentyment Władysława Jagiełły do tego kościoła. Zwycięska bitwa pod Grunwaldem rozegrana była 15 lipca, a więc w święto rozesłania Apostołów. Po bitwie przez dziesiątki lat w Sandomierzu odbywały się co roku wielkie uroczystości z okazji rocznicy bitwy pod Grunwaldem, zjeżdżał tu dwór, była msza święta w kolegiacie z procesją, a potem uczta w zamku. Tę tradycję pielęgnowali synowie Jagiełły. 68 lat po bitwie w sandomierskim zamku na świat przyszła wnuczka Władysława Jagiełły- Barbara Jagiellonka, córka Kazimierza Jagiellończyka i Elżbiety Rakuszanki. Królewna urodziła się właśnie 15 lipca 1478 roku w Sandomierzu.
Zamek w Chęcinach
Jak informuje przewodnik świętokrzyski Dominik Kowalski, w więzieniu znajdującym się w tej twierdzy znajdowali się znakomici rycerze Zakonu Krzyżackiego.
– Musimy wspomnieć Henryka Harfusta, który był wzmiankowany jako walczący pod Grunwaldem i został uwięziony w Zamku w Chęcinach. Po jakimś czasie został wypuszczony i walczył z kolejnym więźniem Michałem von Sternbergiem - powiedział Dominik Kowalski.
W trakcie zesłania do Chęcin więźniowie mieli zapewnione bardzo dobre warunki.
– Myślę, że nie byli wtrąceni do ciemnego lochu, w którym gnili, ale raczej do więzienia „pięciogwiazdkowego”. Najlepszym dowodem na to jest fakt, że Michał von Sternberg pełnił w późniejszych latach ważne funkcje w zakonie krzyżackim – powiedział Dominik Kowalski.
Michał von Sternberg został w niedalekiej przyszłości wielkim mistrzem zakonu krzyżackiego. W latach jego panowania znacząco złagodził politykę wewnętrzną państwa zakonnego, m.in. przywrócił rady miejskie i zezwolił na powrót do organizacji członkom pruskiego Towarzystwa Jaszczurczego.
Miesiąc przed bitwą pod Grunwaldem, król Władysław Jagiełło razem ze swoim wojskiem przebywał w Bodzentynie. Historycy przypuszczają, że mógł wtedy odwiedzić zamek w Chęcinach, jednak nie ma na to dowodów.
Kościół parafialny pod wezwaniem świętych Apostołów Piotra i Pawła w Kijach
To miejsce z wydarzeniami sprzed wieków łączy osoba rycerza Mszczuja ze Skrzynna, (zwanego także Mściwojem), który to miał wsławić się w bitwie pokonując w walce samego Ulricha von Jungingena, wielkiego mistrza Zakonu Krzyżackiego.
Jako trofeum po zwycięstwie walecznemu rycerzowi przypadł płaszcz wielkiego mistrza, który przekazał w ofierze kościołowi w Kijach, gdzie cenny artefakt służył jako ornat. Jak wyjaśnia proboszcz parafii ksiądz Wiesław Kita, potwierdzeniem tego faktu, są średniowieczne zapiski kronikarza Jana Długosza.
– W „Banderia Prutenorum” opisie chorągwi krzyżackich zdobytych pod Grunwaldem, Długosz wspomina, że płaszcz Ulricha von Jungingena posiada kościół w Kijach jako ornat. Jak dodaje ks. Wiesław Kita niestety czas nie był łaskawy dla zabytkowego ornatu, który zaginął najprawdopodobniej podczas II wojny północnej, kiedy wojska szwedzkie złupili lokalny kościół.
Obecnie w kościele parafialnym w Kijach wierni oraz turyści mogą podziwiać replikę historycznego ornatu, a jego ofiarodawcę upamiętnia odsłonięty w 2013 roku pomnik Mściwoja, znajdujący się przed budynkiem Urzędu Gminy w Kijach.