74 lata temu żołnierze niemieccy dokonali brutalnej pacyfikacji Michniowa. W dwudniowej masakrze, zginęło ponad 200 osób, w tym wiele kobiet i dzieci. Część z nich hitlerowcy spalili żywcem. Spalili też zabudowania i nie pozwalali ich odbudować. Niemcy chcieli, żeby wieś stała się odstraszającym przykładem dla innych miejscowości wspierających partyzantów.
Michniowa nie udało się jednak zniszczyć: ludzie tu żyją, mieszkają i pracują. I pamiętają. Dziś jak co roku odbyły się uroczystości ku czci zamordowanych mieszkańców. Odbyła się msza polowa, ułożono kwiaty pod pomnikiem upamiętniającym ofiary niemieckiej zbrodni. Wśród składających kwiaty był Krzysztof Kania, spokrewniony z rodziną Dąbrowów, która zginęła podczas pacyfikacji.
– Pierwszego dnia zginął mój wujek, a drugiego dnia ciocia, ich dwuletnia córka Elżunia i Stefcio, który miał tylko 9 dni. On został ochrzczony dokładnie 12 lipca. Ciocia po śmierci wujka wyszła z Michniowa z synkiem i poszła go ochrzcić. Kiedy wracała, wiedziała, że Niemcy znów są we wsi. Ale i tak weszła, bo w Michniowie została Elżunia – opowiadał Krzysztof Kania.
Jak mówi, mimo że mieszka około 100 kilometrów od Michniowa, od 40 lat w rocznicę masakry przyjeżdża do wsi, w której zginęła jego rodzina.
Kwiaty złożyła również Agata Wojtyszek, wojewoda świętokrzyski. Jak mówiła podczas uroczystości, mieszkańcy Michniowa wspierając partyzantów wykazali się ogromną odwagą i miłością do Ojczyzny. Dziś wszyscy powinniśmy brać z nich wzór.
– Dziś nie wymaga od nas Ojczyzna oddawania życia. Wymaga stanięcia w prawdzie, tak jak nasi przodkowie z hasłem „Bóg, Honor, Ojczyzna”. Niedawno mieliśmy wizytę Donalda Trumpa, który tak pięknie mówił o naszej odwadze i dążeniu do wolności. Dziś naszym obowiązkiem jest być odważnym, pokonywać strach i żyć uczciwie – tłumaczyła Agata Wojtyszek.
Mariusz Goraj, asystent Anny Krupki poseł Prawa i Sprawiedliwości, odczytał list parlamentarzystki. Wspomniała w nim między innymi, że pamięć o takich miejscach i okrucieństwach, których doświadczali Polacy, nie mogą być nigdy zapomniane. On sam po raz pierwszy Michniów odwiedził jako dwunastolatek.
– Wstrząsnęło mną to głęboko. Sięgnąłem wtedy po książkę kieleckiego autora, nie pamiętam nazwiska. Tytuł to „Zagłada Michniowa”. Nie mogłem się od niej oderwać. Co roku jestem tu podczas uroczystości, ale za każdym razem kiedy przejeżdżam przez Michniów zatrzymuję się przed pomnikiem, żeby przypomnieć sobie, że zło kwitnie tam, gdzie dobrzy ludzie nic nie robią, jak mawiał Edmund Burke – powiedział Mariusz Goraj.
Adam Jarubas, marszałek województwa świętokrzyskiego, podkreśla, że niemiecka pacyfikacja uczyniła Michniów symbolem Martyrologii Wsi Polskich. We wsi powstaje mauzoleum, w którym znajdą się eksponaty związane z cierpieniem ludności wiejskiej podczas II Wojny Światowej. Natomiast dzień 12 lipca być może już wkrótce będzie kojarzony ze zbrodniami dokonywanymi przez hitlerowców na chłopach.
– Michniów jest od wielu lat symbolem. Przyjeżdżają tu przedstawiciele innych wsi, które również zostały dotknięte akcjami pacyfikacyjnymi. Mam nadzieję, że idea, by 12 lipca stał się dniem ogólnopolskiej pamięci walki i męczeństwa wsi polskiej zostanie przyjęta przez parlament – mówił Adam Jarubas.
Upamiętnić Michniów ma też powstające tu Mauzoleum Martyrologii Wsi Polskich. O pieniądze na ten cel stara się Muzeum Wsi Kieleckiej. W ubiegłym tygodniu wiosek o dofinansowanie w wysokości 10 milionów złotych został pozytywnie oceniony pod względem formalnym przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. W najbliższym czasie wniosek przejdzie ocenę merytoryczną. Jeżeli będzie pozytywna, muzeum dostanie pieniądze.