W Woli Grójeckiej i Ćmielowie odbyły się uroczystości upamiętniające tragedię oddziału wachmistrza Tomasza Wójcika „Tarzana”. 73 lata temu, 7 lipca 1944 roku, Niemcy zabili w tej miejscowości 32 żołnierzy Armii Krajowej.
Tradycyjnie uczestnicy obchodów złożyli hołd poległym przed pomnikiem w Woli Grójeckiej, gdzie miała miejsce masakra. Następnie odbyła się msza święta w ćmielowskim kościele.
Na uroczystości przyjechali żołnierze Armii Krajowej, którzy w czasie, gdy zginął oddział Tarzana, walczyli w innych miejscowościach regionu. 90-letni Stefan Derlatka pseudonim „Daniel” ze Starachowic co roku oddaje cześć żołnierzom, którzy nie mieli szans obronić się przed ponad 120-osobowym oddziałem hitlerowskim. Mówi, że członkowie starachowickiego koła Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej przyjeżdżają co roku, także z tego względu, że wśród poległych znaleźli się bohaterowie ze Starachowic. Stefan Derlatka mówi, że mimo upływu lat wspomnienia o tych wydarzeniach są bardzo bolesne.
W uroczystościach wziął udział Andrzej Bętkowski, wicewojewoda świętokrzyski, który uważa, że każde miejsce naznaczone krwią walczących za Polskę, tak jak w Woli Grójeckiej, powinno być upamiętniane, a pamięć o bohaterach powinna być przekazywana kolejnym pokoleniom. Dodaje, że takie uroczystości świadczą o tożsamości narodowej, bez której naród byłby słaby i przestałby istnieć.
Z kolei senator Jarosław Rusiecki podkreśla, że ziemia ostrowiecka jest przesączona krwią, ale także naznaczona zdradą, ponieważ i historycy, i sami żołnierze AK nie mają wątpliwości, że na oddział „Tarzana” ktoś doniósł. Ponadto senator zaznaczył, że ci, którzy polegli 7 lipca 1944 roku walczyli o niepodległość kosztem największej wartości, czyli własnego życia. Dodaje, że cieszy się, że o pielęgnowanie pamięci o poległych dbają sami żołnierze, lokalna społeczność, a także nowe środowiska skupiające młodych ludzi.
W uroczystościach wzięły udział rodziny pomordowanych żołnierzy oraz rotmistrza Tomasza Wójcika. Pani Anna Wójcik, bratanica „Tarzana” powiedziała, że wuj po tragedii, jaka się wydarzyła w Woli Grójeckiej, nie mógł do siebie dojść, do końca wojny był rozbity psychicznie. Powiedziała także, że uczestnictwo w uroczystości jest zachowaniem historii rodziny, ale i Polski, dlatego warto ją pielęgnować dla przyszłych pokoleń.