Pod znakiem zapytania stoi dalsze funkcjonowanie oddziału ginekologicznego w Szpitalu Powiatowym we Włoszczowie. Od 2014 roku oddział zanotował ponad 5 milionów złotych straty finansowej, a za zeszły rok było to już prawie milion dziewięćset tysięcy złotych. Jak informuje Joanna Ochał, dyrektor szpitala – w placówce rodzi się coraz mniej dzieci. Miesięcznie na oddziale przebywa około 100 pacjentek, a zatrudnionych jest pięcioro lekarzy, dwie pielęgniarki i czternaście położnych.
– Od pracowników oddziału otrzymałam propozycje poprawy sytuacji na ginekologii. W tej chwili je analizuję. W najbliższym czasie, po uzgodnieniu również z dyrektorem ds. medycznych, podejmę stosowne decyzje – dodaje Joanna Ochał.
Obłożenie łóżek na ginekologii we włoszczowskim szpitalu wynosi zaledwie 29%, a w ubiegłym roku pacjentki przebywały na tym oddziale tylko przez 127 dni. Natomiast przez pozostałe stał pusty.
Sytuacją zaniepokojony jest Jerzy Suliga, starosta powiatu włoszczowskiego. Jak mówi – starostwa nie stać, by pokrywać tak duże straty finansowe. Jednak zamknięcie oddziału byłoby ostatecznością – zaznacza Jerzy Suliga.
– Musimy poszukać takich rozwiązań, które spowodują poprawę sytuacji tego oddziału, a nie doprowadzą do zamknięcia. Tym bardziej, że jesteśmy u progu wejścia reformy zdrowia i sieci szpitali, a wówczas może okazać się, że ginekologia jest niezbędna, by ministerstwo zdrowia przyznało naszemu szpitalowi wyższy poziom referencyjności i wyższy ryczałt – dodaje Jerzy Suliga.
Na oddziale ginekologicznym w Szpitalu Powiatowym we Włoszczowie jest 31 łóżek, a rocznie na świat w tej lecznicy przychodzi około 350 dzieci.
Podobny problem miał również Szpital Powiatowy w Pińczowie. Także i w tej placówce rodziło się mało dzieci, bo około 200 rocznie, a strata finansowa za każde dwanaście miesięcy wynosiła około 1,5 miliona złotych. Dlatego dyrekcja szpitala w pierwszym kwartale tego roku zdecydowała o zamknięciu oddziału.