Krajowy dublet (mistrzostwo i Puchar Polski) oraz 1/8 finału Ligi Mistrzów – to dorobek piłkarzy ręcznych Vive Tauronu Kielce w zakończonych niedawno rozgrywkach. „To był dla nas trudny, wyczerpujący poolimpijski sezon” – powiedział trener Tałant Dujszebajew.
Do sukcesów Vive na krajowym podwórku zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Kielecki zespół po raz szósty z rzędu wywalczył dublet, zdobywając mistrzostwo i Puchar Polski. W obu rozgrywkach drużyna z województwa świętokrzyskiego w decydujących spotkaniach okazała się lepsza od odwiecznego rywala z Płocka. O ile finałowy pojedynek w pucharze kielczanie wygrali dość wyraźnie (31:24), to walka o MP była już dużo bardziej wyrównana. Vive wygrało na wyjeździe jedną, a u siebie dwiema bramkami. „Odkąd jestem w Kielcach (styczeń 2014 roku), było to najtrudniej zdobyte mistrzostwo Polski” – przyznał Dujszebajew.
„W ciągu tych kilku lat rywal zaprezentował w tym sezonie swój najlepszy handball. Zespół z Płocka wysoko nam zawiesił poprzeczkę, aby go pokonać musieliśmy wznieść się na wyżyny swoich umiejętności. Tym większe gratulacje dla moich zawodników, że sprostali zadaniu i poradzili sobie z ogromną presją, bo każda nasza porażka w rozgrywkach traktowana jest jako ogromna sensacja” – chwalił swój zespół szkoleniowiec.
Dwa krajowe trofea osłodziły kieleckiej drużynie niepowodzenie w Lidze Mistrzów. Ubiegłoroczni zwycięzcy tym razem swój udział zakończyli na 1/8 finału. „Nie ma co ukrywać, że nie zaprezentowaliśmy swojej najlepszej gry w LM” – przyznał prezes kieleckiego klubu Bertus Servaas.
„Złożyło się na to wiele przyczyn. Ale nie warto robić z tego powodu tragedii. To jest tylko sport. Poprzedni sezon był fantastyczny, ale nie da się zawsze tylko wygrywać. Nie dramatyzujemy z tego powodu, zachowujemy spokój. Przed nami kolejny sezon. Jestem przekonany, że w przyszłym roku zaprezentujemy się w Lidze Mistrzów znacznie lepiej” – zapewnił sternik Vive.
Kielecki zespół usprawiedliwiają trochę liczne kontuzje czołowych zawodników (Michał Jurecki, Mariusz Jurkiewicz, Dean Bombac, Paweł Paczkowski). Zdaniem Dujszebajewa te urazy to skutek wyczerpującego, poolimpijskiego sezonu.
„Na igrzyskach w Rio de Janeiro mieliśmy 13 zawodników, najwięcej z wszystkich drużyn. Grali oni niemal bez przerwy przez ostatnie dwa lata. To musiało odbić się na ich dyspozycji. Ale nie ma co robić z tego powodu tragedii, inne zespoły mają podobne problemy i podobnie jak my muszą sobie z tym poradzić” – tłumaczył kirgiski szkoleniowiec, który jest zadowolony z postawy zawodników (Dean Bombac, Darko Djukic, Filip Ivic, Patryk Walczak), którzy rok temu przyszli do Kielc.
„Dla każdego zawodnika pierwszy rok w nowym klubie to ogromne wyzwanie. Jedni aklimatyzują się szybciej, inni wolniej. Ale każdy z nich potwierdził, że ich sprowadzenie do Vive było dobrym rozwiązaniem” – powiedział szkoleniowiec, który już myśli o następnym sezonie.
W kolejnych rozgrywkach nie wystąpią już Piotr Chrapkowski – odchodzi do SC Magdeburg – i Tobias Reichmann, który będzie reprezentował barwy niemieckiego Melsungen. Vive wzmocni natomiast trzech zawodników: prawoskrzydłowy Blaz Janc z Celje Pivovarna Lasko, lewy rozgrywający Marko Mamic z Dunkerque HGL i syn szkoleniowca, prawy rozgrywający Vardaru Skopje Alex Dujshebaev.
„Janc to wielki talent, o który walczyło pół Europy. Mamic to bardzo dobry obrońca, który da nam wiele koncepcji gry w defensywie i w ataku. Za dwa, trzy lata może być jednym z najlepszych zawodników na swojej pozycji. Alex jest najstarszym z nich (24 lata – PAP). Gra od kilku lat w reprezentacji Hiszpanii i teraz awansował z Vardarem Skopje do Final Four Ligi Mistrzów” – komplementował nowych zawodników kieleckiej drużyny kirgiski trener. Czy to koniec wzmocnień Vive przed nowym sezonem?
„Fundament zespołu już mamy. Nie jestem zwolennikiem wymiany co roku połowy drużyny. Przed każdym sezonem trzech, czterech nowych zawodników – to odpowiednia liczba. Tak postępując za dwa, trzy lata bezboleśnie dokonamy przebudowy zespołu. I to jest ta droga, którą kroczymy” – podkreślił Dujszebajew.