– Krótkotrwałe załamanie się pogody nie musi być groźne dla roślin – mówi profesor Janusz Łuszczyński, botanik z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego.
Zagrożone są ciepłolubne gatunki sprowadzone z południa Europy, rodzime rośliny są przyzwyczajone do tego, że w kwietniu może spaść śnieg, a termometry mogą wskazywać temperatury poniżej zera. Gatunki u nas rosnące są także specjalnie przygotowane do takich warunków pogodowych. Część opóźnia swój rozwój, aż temperatura się ustabilizuje. Młode rośliny mają dodatkowe zabezpieczenia w postaci zwiększonej koncentracji cukru, co powoduje, że woda, która znajduje się w komórkach nie zamarza, co oddziaływałoby negatywnie na całą roślinę.
Jak dodaje profesor Łuszczyński sporym zagrożeniem dla wszystkich mogą być natomiast intensywne opady mokrego śniegu, który może łamać gałęzie lub duży mróz. Śnieg w pewnych sytuacjach może pomóc roślinom, gdy temperatura znacznie spadnie poniżej zera. Wówczas pokrywa puchu może uratować je od przemarznięcia.
Czy kwietniowy atak zimy to tylko niegroźna anomalia? Czy oznacza realne straty w rolnictwie, a tym samym droższe produkty w sklepach za kilka miesięcy? O tym dyskutować będziemy na antenie Radia Kielce w audycji „Punkty Widzenia”. Początek o godzinie 16.30.