Za nami Święta Wielkanocne. Kilka dni wolnych, bardzo często spędzonych przy rodzinnym, suto zastawionym stole, niekoniecznie pozytywnie wpłynęły na nasz organizm. Po świętach wielu z nas czuje się przejedzonych, ociężałych, a niskie temperatury też nie nastrajały na spacery. Jak po świętach pomóc się zregenerować naszemu sercu rozmawialiśmy z dr n. med. Jarosławem Kossakiem, kardiologiem.
Święta, to czas wyjątkowy, ale też rudny dla naszego serca.
– Zdecydowanie tak. Wówczas folgujemy sobie z jedzeniem, spożywamy tłuste potrawy i różne słodkie wypieki. A serce nie lubi ani tłustego ani słodkiego jedzenia. Tłuszcz i cukier sprzyjają rozwojowi miażdżycy. To bardzo groźna choroba nie tylko dla zdrowia, ale także dla życia. W konsekwencji może doprowadzić do zawału serca. Dlatego tak bardzo ważne jest badania, przynajmniej raz w roku, poziomu cholesterolu we krwi.
Na wielu świątecznych stołach pojawiał się także alkohol. Tymczasem alkohol, to także wróg dla naszego serca.
– Tak, podobnie jak nikotyna. Zawsze powtarzam moim pacjentom, że wypicie lampki czerwonego, najlepiej wytrawnego wina paradoksalnie pomaga sercu, poprawia krążenie krwi. Tylko mówimy to o jednej lampce, a nie o wypiciu całej butelki wina. Pamiętajmy, że nadużywanie alkoholu prowadzi do wielu ciężkich chorób, m.in. do marskości wątroby.
Podobne właściwości jak lampka czerwonego, wytrawnego wina ma filiżanka kawy. Ona także korzystnie wpływa na pracę naszego serca. Polecałbym picie kawy sypanej, nie rozpuszczalnej.
Pogoda w święta nas nie rozpieszczała. Niskie temperatury spowodowały, że niewielu z nas zdecydowało się na aktywność fizyczną, chociażby spacer po obiedzie. Tymczasem brak ruchu nie sprzyja sercu.
– Powiedziałbym nawet, że brak ruchu to wróg serca. Serce lubi każdą aktywność fizyczną. Może to być spacer, bieganie, zajęcia w siłowni, czy w klubie fitness. Brak ruchu prowadzi do nadwagi i otyłości. Taki stan powoduje, że nasze serce musi pompować więcej krwi i szybciej się męczy.
I nie zapominajmy, że kiedy się ruszamy, wytwarzają się endorfiny, czyli hormony szczęścia. To z kolei wpływa korzystnie na cały nasz organizm.