Różne pokarmy występują w koszyku wielkanocnym, ale na pewno nieodzowna jest sól i chrzan, które służą jako przyprawy.
– Wiadomo, bez nich, pokarmy są niesmaczne, czegoś im brakuje. Mogą być jeszcze inne przyprawy, ale te są podstawowe – mówi dr Małgorzata Imiołek, etnograf z Muzeum Wsi Kieleckiej.
Modlitwa poświęcenia zwraca uwagę, co prawda, tylko na sól, w takich krótkich słowach: „(…)pobłogosław także naszą sól, aby chroniła nas od zepsucia”. I rzeczywiście sól ma takie znaczenie – kiedy nie było jeszcze lodówek – więc ludzie solili pokarmy, zwłaszcza mięso, żeby nie ulegały zepsuciu. Ma ona też niezwykłe znaczenie w naszej historii zbawienia, dlatego, że w Piśmie Świętym jest też symbolem zdrowia, konserwacji przed zepsuciem. Właśnie m.in. Jezus mówi o tym do swoich uczniów – „Wy jesteście solą ziemi, lecz jeśli sól straci swój smak – czymże ją posolić?”, czyli wskazuje na to, że oni mają przez swoje dobre życie chronić ten świat przed zepsuciem i dawać mu smak. Bo sól ma również takie zadanie, że nadaje smak.
Oprócz zasadniczych potraw mamy różne dodatki do śniadania wielkanocnego. Do najbardziej znaczących należą pieprz, sól oraz chrzan. Sól od dawna symbolicznie chroni od zepsucia, podobnie jak chrzan, który ma chronić przed chorobami. Funkcjonował taki zwyczaj, że jeszcze przed podzieleniem się jajkiem, w chłopskich chatach należało zjeść laseczkę chrzanu. Taki niestarty, surowy korzeń. Chronić to miało zęby od zepsucia, w ogóle człowieka, żeby nie chorował. Nie było to zbyt smaczne, ale przywoływało Mękę Chrystusa i było jeszcze przejawem wielkopostnego umartwienia. Nawet małe dzieci były przymuszane do jedzenia chrzanu, ale miało im to wychodzić na zdrowie.