Teatr Lalki i Aktora „Kubuś” w Kielcach wystawił premierę sztuki „Nic, Dzika Mrówka, Adam i Ewa” Maliny Prześlugi w reżyserii Agaty Kucińskiej. Było to pierwsze w Kielcach wystawienie dramatu najpopularniejszej obok Marty Guśniowskiej współczesnej autorki sztuk dla dzieci w Polsce.
Sama autorka przyjechała na premierę i nie kryła zadowolenia z rezultatu pracy artystów. Podkreśliła, że reżyserka zdecydowała się zaakcentować w spektaklu elementy dramatu, na których autorce szczególnie zależało podczas pisania tekstu. Zaliczyła do nich ukazany w sztuce problem relacji kobieco męskich także na poziomie dziecięcym, czyli poznawania płci a szerzej uczenia się drugiego człowieka.
Utwory Prześlugi, choć przeznaczone dla najmłodszych widzów, sięgają często do najtrudniejszych pojęć filozoficznych i religijnych, mówią o pustce, zagubieniu i samotności. Posługują się też abstrakcją i zmuszają do pracy wyobraźni. Ważną postacią sztuki jest „Nic” – pojęcie abstrakcyjne, które tu zostało spersonifikowane. Aktorzy animują lalki tintamareski nawiązujące do karykatury, scenografia jest bardzo oszczędna. Dużą rolę w spektaklu odgrywa reżyseria światła i sugestywna muzyka.
Recenzja:
O stworzeniu świata trochę inaczej, ale też pięknie
Nic dziwnego, że sztuki Maliny Prześlugi są dziś tak chętnie wystawiane w polskich teatrach lalkowych, zresztą nie tylko w polskich. Młoda poznańska autorka stworzyła ich już kilkadziesiąt w większości dla młodych widzów a jej talent ujawnia się w umiejętnym połączeniu kreowania baśniowego świata z dzisiejszymi możliwościami percepcji tego świata przez najmłodszych. Innymi słowy bohaterowie jej utworów są bardziej zrozumiali dla współczesnych dzieci, bo mocno są do nich podobni. Tak też było podczas niedzielnej premiery sztuki „Nic, Dzika Mrówka, Adam i Ewa” w reżyserii Agaty Kucińskiej w Teatrze Lalki i Aktora „Kubuś” w Kielcach.
Rzecz jest najkrócej mówiąc bardzo oryginalną interpretacją fragmentu mitu o stworzeniu świata i poznaniu się Pierwszych Rodziców. Rzeczywiście spektakl zaczyna się niczym wizualizacja początkowego fragmentu Księgi Rodzaju, bo oto na scenie mamy pustkowie i szum wiatru, dopiero później pojawia się pierwsza zwierzęca postać, tytułowa Dzika Mrówka a później Adam i Ewa. Sam sposób pojawienia się ludzkich postaci pokazano w spektaklu niezwykle sugestywnie i takich perełek inscenizacyjnych będzie jeszcze więcej. Owo stworzenie świata nie przebiega jednak bezkonfliktowo. Biblijna pustka tu została spersonifikowana pod postacią „Nica”, który nie godzi się na pojawienie się życia na ziemi, bo to przecież automatycznie oznacza jego zniknięcie i na tym konflikcie opiera się cała fabuła dramatu. Jego drugą istotną dominantą kompozycyjną jest historia poznawania się zrzuconych z nieba postaci, ich wzajemne niejako poszukiwanie się i cudownie zobrazowane w kieleckim spektaklu nawiązywanie pierwszych relacji.
Wszystkie elementy przedstawienia zostały niezwykle starannie skomponowane, nie ma tu niepotrzebnych elementów scenografii, aktorskiej gry czy muzycznych fragmentów. Aktorzy animują lalki tintamareski, które bardziej znamy z prasowych karykatur, gdzie pociesznie narysowanym postaciom przyprawia się fotografie nieproporcjonalnie dużych główek autentycznych ludzi, najczęściej polityków. Połączenie twarzy aktora z ruchomym animowanym korpusem jest o wiele trudniejsze ale i efekt urzeka, wymaga to jednak doskonale opanowanego warsztatu i rzecz jasna talentu aktora. Pod tym względem kieleccy aktorzy nie zawiedli, zarówno Błażej Twarowski w roli Adama jak i debiutująca na scenie w roli Ewy Anna Domalewska idealnie opanowali tę trudną technikę dając widzom pełne złudzenie połączenia sugestywnych, bogatych w mimikę a tym samym emocje twarzy, z nagimi korpusami lalek sugerującymi po prostu rajskie piękno ludzkiego ciała. Taka karykatura a rebours, choć nie do końca, bo jest w przedstawieniu kilka fragmentów wyraźnie komicznych i wyraźnie skierowanych raczej do dorosłych widzów doskonale zresztą odczytujących na premierze niewinne i ciepłe aluzje dotyczące stereotypów na temat płci.
Również Ewa Lubacz jako Dzika Mrówka doskonale współgra z ludzkimi postaciami tworząc postać sympatycznej zwierzęcej matki. Jest jeszcze postać „Nica”, czyli spersonifikowanej i abstrakcyjnej pustki doskonale, bo w najprostszy sposób, pomyślana jako czarny kwadrat zasłaniający albo pochłaniający bohaterów. W tej roli występuje dwoje aktorów, Jolanta Kęćko i Andrzej Kuba Sielski swoją kwestię wygłaszając w większości scen jednocześnie. Metamorfoza tej postaci w finale sztuki połączona ze zmianą scenografii jest jednocześnie widowiskowa i niezwykle mądra, krótko mówiąc piękna po prostu. Do tego dochodzi różnorodna, ilustracyjna muzyka Sambora Dudzińskiego podkreślająca emocje i tworząca miejscami tajemniczy nadrealny nastrój.
Wreszcie sama scenografia Michała Dracza, początkowo wydająca się skromną i monotonną w rzeczywistości okazuje się niezwykle bogata i funkcjonalna sprawiając wrażenie ożywania pustyni z wspomnianym już widowiskowym efektem metamorfozy w finale spektaklu.
Powtórzę, ten spektakl dopracowany w każdym szczególe, mądry i zabawny jednocześnie, tak samo dla dzieci i dla dorosłych, bardzo gorąco polecam.
Ryszard Koziej
Radio Kielce SA