W sumie wzięło w nich udział prawie 700 osób. Grupa opatowska pokonała 34 kilometry, a klimontowska 50 kilometrów. Podobną trasę przeszli wierni z Ostrowca Świętokrzyskiego. Wśród uczestników były też osoby ze Starachowic i nieformalna grupa z Kielc.
Wierni maszerowali na Święty Krzyż około 10 godzin.
– Musieliśmy pokonać błoto i powalone drzewa. Nieśliśmy także dwie belki, które zostaną połączone w krzyż. Przeniesiony zostanie w okolice ołtarza polowego – powiedział Łukasz Skórski z Opatowa.
Barłomiej Gębusiak z harcerskiego centrum pierwszej pomocy poinformował, że podczas ekstremalnej Drogi Krzyżowej nie musiał podejmować żadnej interwencji. Wszyscy bez urazów dotarli na Święty Krzyż. W rozmowie z Radiem Kielce podkreślił, że szedł po to aby nieść pomoc drugiemu człowiekowi, ale również przeżywał tę wyprawę wewnętrznie.
– W wolnych chwilach myślałem o rodzinie i o łaskach, które mogą zostać przekazane przez Boga – powiedział.
Wśród uczestników ekstremalnej Drogi Krzyżowej była także Aleksandra Bugała z przyjaciółmi.
– Najgorsze były ostatnie metry. Bardzo dłużył mi się czas. Wydawało się, że idziemy kolejne pół godziny, a okazało się że minęły dopiero dwie minuty – powiedziała w rozmowie z Radiem Kielce.
Wśród uczestników był także Jakub Perczak, który przede wszystkim chciał sprawdzić swoją wytrzymałość.
– Przejść w nocy trasę 40 kilometrów to był mój cel. Nie miałem żadnej intencji. Najtrudniej było wejść na Święty Krzyż po śliskich kamieniach – powiedział reporterce Radia Kielce.
Wszyscy, którzy wzięli udział w marszu byli bardzo szczęśliwi, że udało im się osiągnąć wymarzony cel dotarcia na Święty Krzyż.
– Jest to cudownie przeżycie, szczególnie dla kogoś kto idzie w jakieś intencji. Warto również sprawdzić samego siebie – podkreślali uczestnicy.
Po marszu wszyscy uczestnicy wzięli udział w mszy świętej którą odprawił biskup sandomierski Krzysztof Nitkiewicz.
– Bardzo się cieszę, że jest taki rozkwit ekstremalnych Dróg Krzyżowych. Jest także coraz więcej przedstawień przybliżających nam misterium męki Chrystusa. To świadczy o tym, że głębiej przeżywamy naszą wiarę – powiedział biskup.