System rozwoju zawodowego wymaga poprawy, a do zawodu nauczyciela często trafiają najsłabsi maturzyści. To wnioski z raportu przygotowanego przez Najwyższą Izbę Kontroli.
NIK sprawdziła szkoły w pięciu województwach. Nie było wśród nich Świętokrzyskiego. Inspektorzy kontrolowali 5 uczelni wyższych kształcących pedagogów oraz 20 szkół.
Jak mówi Dominika Tarczyńska, rzecznik NIK, procedura awansu nauczyciela na kolejne stopnie wymaga poprawek.
– W założeniach miała wspierać najlepszych pedagogów i sprzyjać ich rozwojowi, podnoszeniu wiedzy i umiejętności. Tymczasem wyniki kontroli pokazują, że w niektórych szkołach procedura ta sprowadza się do automatycznego promowania na kolejne stopnie awansu. Źle wygląda również kształcenie nauczycieli. Na kierunki o tej specjalności przyjmowani są najsłabsi maturzyści, którzy osiągnęli od 30 do 49 procent punktów na egzaminie maturalnym – twierdzi Dominika Tarczyńska.
NIK ma zastrzeżenia również do opieki nad stażystami, która często jest prowadzona przez osoby nie mające żadnych szkoleń w tym zakresie, ani osiągnięć zawodowych. Kazimierz Mądzik, świętokrzyski kurator oświaty przyznaje, że często zdarza się, iż osoba, która osiągnęła najwyższy stopień awansu, czyli nauczyciela dyplomowanego, przestaje się starać i spoczywa na laurach. Bo jedyne co może jeszcze osiągnąć to honorowy tytuł profesora oświaty.
– Niestety w większości przypadków jest tak, że ktoś kto dąży do najwyższego stopnia awansu zawodowego bardziej się stara, podejmuje różne ciekawe inicjatywy. Dlatego Ministerstwo Edukacji Narodowej myślało o wprowadzeniu dodatkowego stopnia awansu zawodowego – mówi kurator. Jak tłumaczy Kazimierz Mądzik, na razie na planach się skończyło.
Resort w najbliższym czasie prawdopodobnie wróci do pomysłu zreformowania systemu awansu zawodowego, tak by bardziej motywował on nauczycieli do samorozwoju.