Badania patomorfologiczne są niezbędne w procesie leczenia pacjentów onkologicznych- powiedział Radiu Kielce dr n. med. Witold Rezner –specjalista patomorfologii z Zakładu Patologii Nowotworów ŚCO.
Panie doktorze co dzieje się z materiałem pobranym od pacjenta podczas biopsji lub na przykład cytologii?
Po pobraniu materiału przez lekarza, trafia on do pracowni specjalizującej się w badaniach patomorfologicznych. Tam materiał jest utrwalany w formalinie. To trwa jakiś czas, najczęściej kilkanaście godzin. Następnie z materiału po utrwaleniu ,wybierane są konkretne fragmenty ważne diagnostycznie. Pakuje się je do specjalnych kasetek. Tam są przechowywane w różnych odczynnikach chemicznych przez kolejnych kilkanaście godzin. Następnie taki materiał kroi się na bardzo cienkie plastry, praktycznie przeźroczyste i odpowiednio wybarwia. Tak przygotowany materiał trafia na szkiełko laboratoryjne i jest oceniany pod mikroskopem przez patomorfologa.
Z tego co pan mówi wynika, że proces od chwili pobrania materiału od pacjenta,do chwili otrzymania wyników z diagnozą trwa kilka dni.
Tak, pacjenci często się denerwują, że muszą długo czekać na wyniki badania histopatologicznego. Zdaję sobie sprawę z tego , że jest to bardzo trudny czas dla pacjenta, ale procesu nie da się przyśpieszyć. W przypadku nieco bardziej skomplikowanych badań ten czas może się wydłużyć jeszcze bardziej nawet do kilkunastu dni.
Ale znamy przecież przypadki, że takie badanie można wykonać nawet w kilkanaście minut. Robi się to podczas operacji.
Tak. Jest to tak zwane badanie śródoperacyjne. Wykonuje się je na zlecenie lekarza operującego. Celem badania jest wskazanie czy w pobranym materiale jest nowotwór złośliwy czy go nie ma. Na tej bazie operator decyduje o dalszym przebiegu operacji. Należy jednak pamiętać, że badanie takie nie jest tak dokładne jak te prowadzone tradycyjną drogą.